KACZORKI.pl

AKTUALNOŚCI - Gabrysia i Łukaszek Ostrowscy

 

Turcja, 23 sierpnia - 6 września 2009

Wakacje 2009 spędziliśmy w Turcji.

Zgodnie z zeszłoroczną obietnicą, że jeszcze tu wrócimy żeby zobaczyć Pamukkale i Efez, na początku roku, 4 stycznia zarezerwowaliśmy w Itace hotel Pine Bay w Kusadasi, na wybrzeżu morza egejskiego.

Wakacje zaplanowaliśmy od 23 sierpnia do 6 września 2009.

Tradycyjnie, zgodnie z prawdą możemy powiedzieć, że te wakacje były najlepszymi jakie do tej pory mieliśmy.

Zaplanowaliśmy pierwsze cztery dni na aklimatyzację i nabieranie sił do zwiedzania. Na kolejne osiem dni zarezerwowaliśmy samochód i zaplanowaliśmy intensywne zwiedzanie. Ostatnie trzy dni przeznaczyliśmy na odpoczynek i relaks.

Pomni zalet dobrego przygotowania historyczno-marketingowego (niektórzy nazywają to indoktrynacją) w sprawnym zwiedzaniu, a przede wszystkim zainteresowania Kaczorków skarbami przeszłości, na kilka tygodni przed wyjazdem, zaczęliśmy dokształcanie…

Zgodnie ze wskazówkami dziadka Franka, że jeżeli lubimy starożytną Grecję, to powinniśmy pojechać do Turcji, ponieważ jest tam ogromna ilość hellenistycznych zabytków, w naszych opowieściach skupiliśmy się na starożytnych Grekach i Rzymianach.

Opowiadaliśmy Gabrysi i Łukaszkowi o mitologii greckiej, bogach olimpijskich, 7 cudach starożytnego świata (pozostałości dwóch z nich zaplanowaliśmy odwiedzić) ale też wspieraliśmy się takimi pomocami dydaktycznym jak „Asterix i Obelix na olimpiadzie” J

W pewnym momencie, wyszło na to, że Gabrysia została Artemidą, a Łukaszek, jakby inaczej, jej bratem bliźniakiem – Apollo J

W czasie przygotowań, okazało się, że głównym punktem zwiedzania, będzie dla Gabrysi zobaczenie Biblioteki Celsusa w Efezie, a dla Łukaszka płaskorzeźby głowy Meduzy w Didym. Oczywiście Łukaszek bardzo dobitnie zastrzegł, żeby mu obiecać, że ona już nie żyje i przede wszystkim nie zamienia już ludzi w kamień…

Jednakże zainteresowanie Kaczorków zwiedzaniem, przeszło nasze najśmielsze oczekiwania. Na początek, chyba drugiego dnia pobytu, będąc na plaży, w pewnym momencie Gabrysia przestała dłubać w piasku i stwierdziła „.. wiesz Tatusiu, to leżenie na plaży jest nawet fajne, ale już bym chciała, żebyśmy mieli samochód i zaczęli zwiedzać, bo już się nie mogę doczekać kiedy zobaczę Bibliotekę Celsusaja…”

Potem, było już tylko lepiej. Niejednokrotnie, Kasia siedziała wykończona pod drzewkiem, a Kaczorki wdrapywały się ze mną na szczyt kolejnego amfiteatru. Trzeba przyznać, że dzieciaki zwiedzały w Tureckim upale, lepiej niż niejeden dorosły.

Przykładem może być Hierapolis, gdzie jako nieliczni, po obejrzeniu amfiteatru pomaszerowaliśmy na wzgórze do Martyrium św. Filipa (to był pomysł Kasi) lub przeszliśmy całą drogę z Nekropoli.

Okazało się, że każde z dzieci ma ‘swoją specjalizację’.

Łukaszek, zafascynowany Meduzą, wyszukiwał jej podobizny niemalże wszędzie, zyskując przydomek „Poszukiwacza Meduz”.

Gabrysia, okazała się znakomita w wynajdowaniu sekretnych przejść, często podziemnych, wykutych w skale, które oszczędzały nam nadkładania drogi, np. do amfiteatru w Pergamonie lub w Asklepionie. Otrzymała przydomek „Poszukiwacza Tajemnych Przejść”.

Dodatkowo, Kaczorki zafascynowane były grobowcami i sarkofagami. Gabrysia bardziej z zewnątrz, Łukaszek od środka. Po znalezieniu sarkofagu z małym otworem, najczęściej w rogu, Łukaszek zgłaszał się do mnie po latarkę, znikał w środku, po czym triumfalnie powracał z pajęczynami ciągnącymi się z jego czapki (zdobywając kolejny przydomek - „Tomb Rider”), oświadczając, że w środku nic nie ma J

Szczerze mówiąc, ich entuzjazm i zapał w zwiedzaniu nas powalił.
W Efezie byliśmy 3 godziny. Tyle samo w Afrodyzji. Do Hierapolis weszliśmy o 9:15 a wyszliśmy o 14:30.
Ale to jeszcze nic!
Osobiście, największe wrażenie na mnie zrobiło to, że w Muzeum Efeskim w Selcuk byliśmy w sumie 2 godziny, a dzieciaki same prosiły, żeby przejść je jeszcze raz.
Zresztą trudno im się dziwić :) W jednej sali Priap (nazywany przez dzieciaki „pan z wielkim siusiakiem”), w innej kapłan egipski, cała sala z Erosem na delfinie i w końcu posągi Artemidy, z makietą Artemizjonu.

A po powrocie do domu, z przyjemnością i rozbawieniem obserwowaliśmy dzieciaki, które z przejęciem przychodziły nam powiedzieć o każdym meandrze (na lampie w ich pokoju, w reklamie telewizyjnej), pegazie, meduzie czy kolumnie.
A co do kolumn, to niesamowite, że dzieciaki mające pięć lat są w stanie odróżnić kolumnę jońską od korynckiej...
A Wy potraficie??? :)

Podsumowując, nasz drugi pobyt w Turcji przedstawia się następująco:

  • 1868 – tyle kilometrów przejechaliśmy wypożyczonym samochodem

  • 6112 – tyle zrobiłem zdjęć

  • 1107 – tyle zdjęć zrobiła Kasia i Łukaszek

  • 344 – tyle zdjęć zrobiła Gabrysia

  • 1 – tyle noclegów spędziliśmy poza hotelem Pine Bay. W Pamukkale, ze względu na odległość, zarezerwowaliśmy przez Booking.com na jedną noc, uroczy, dwugwiazdkowy hotel Melrose Allgau.

  • 1 – tyle zapłaciłem mandatów :( za przekroczenie prędkości, pomimo ostrzeżeń ‘pani z nawigacji’ notorycznie strofującej mnie ‘you are over speed limit’…

  • niezliczone – tyle świeżych fig zjedliśmy (kulinarne odkrycie tegorocznych wakacji)

  • bezcenne – chwile spędzone razem

Aaa, i jeszcze plan... Zaktualizowaną, a właściwie zrealizowaną wersję, można obejrzeć tutaj.

 

2009/08/23-26 Pierwsze dni wakacji. Błogie lenistwo w hotelu, na basenie i na plaży. Aklimatyzujemy się i nabieramy siły przed zwiedzaniem, które zgodnie z planem będzie w tym roku intensywne... bardzo intensywne :)

2009/08/27 Pierwszy dzień zwiedzania. 170 km. Na rozgrzewkę, zaplanowaliśmy krótką trasę (około 160 km) i trzy starożytne miejsca: Priene, Milet i Didyma. Dla Łukasza bonusem miała być płaskorzeźba Meduzy w świątyni Apolla w Didym. Jednakże, po drodze w mieście Soke, mijaliśmy ogromny plac zabaw dla dzieci, więc Kaczorki niemalże jednocześnie zapytały, czy jak będą „dobrze zwiedzać” to możemy się tam zatrzymać w drodze powrotnej. Oczywiście zasłużyły…

2009/08/28 Drugi dzień zwiedzania. 380 km. Pergamon: Akropol, Czerwona Bazylika i Asklepion. W drodze do Pergamonu… mandacik za prędkość… Od tej pory „pani z nawigacji” ze swoim „you are over speed limit” przestała być ignorowana… Wieczorem, na pocieszenia frutti di mare.

2009/08/29 Trzeci dzień zwiedzania. 100 km. Efez, Merymana, Selcuk.

2009/08/30 Czwarty dzień zwiedzania. 320 km. Bodrum, czyli starożytny Halikarnas.

2009/08/31 Piąty dzień zwiedzania. 126 km. Przed obiadem zwiedzamy starożytne miasta Claros i Magnesia. Po obiedzie niespodzianka dla dzieciaków - aquapark Adaland.

2009/09/01 Szósty dzień zwiedzania. 275 km. Rozpoczynamy dwudniową wycieczkę do Pamukkale. Po drodze zwiedzamy Nysę i Afrodyzję. Wieczorem wchodzimy na trawertynowe tarasy Pamukkale i podziwiamy zachód słońca.

2009/09/02 Siódmy dzień zwiedzania. 300 km. Zwiedzamy starożytne Hierapolis, nazywane przez Turków Pamukkale, czyli bawełniana twierdza. Potem jedziemy do jaskini Kaklik, nazywanego podziemnym Pamukkale w miniaturze. Jeszcze biały karawanseraj Akhan i starożytnego miasta Laodikeia. Późnym wieczorem wracamy do hotelu, żeby zdążyć na egipskie przedstawienie.

2009/09/02 Trochę Egiptu w Turcji... Jedyne "przedstawienie" w wykonaniu Animation Team hotelu Pine Bay, na które zostaliśmy zaciągnięci przez dzieci. Występ zaplanowany był na godzinę 22:00, 2 września, czyli dzień naszego powrotu z Pamukkale. Musieliśmy obiecać dzieciakom, że zdążymy wrócić do hotelu na przedstawienie o "księciu Egiptu", a potem w czasie całego pobytu w Pamukkale powtarzać to kilka razy dziennie…
Finalnie, inaczej niż zazwyczaj, w czasie kolacji Gabrysia oświadczyła, że jest śpiąca i idzie spać (z Mamusią) „a Łukaszek ma iść na przedstawienie i robić zdjęcia”. Niesamowite było również to, że Łukaszek zafascynowany Egiptem zgodził się, poszedł na przedstawieniu (oczywiście ze mną) i przez równą godzinę oglądał je z niesamowitym przejęciem i w wielkim skupieniu. Skupieniu, jakiego, u Łukaszka jeszcze w życiu nie widziałem. A sztuczne ognie na zakończenie przedstawienia, po prostu powaliły Łukaszka :)
Po powrocie do willi, obudził Kasię i opowiadając jej całe przedstawienie kazał oglądać zrobione przez mnie zdjęcia.

2009/09/03 Ósmy dzień zwiedzania. 120 km. Rano jedziemy do Selcuk, zwiedzić Muzeum Efeskie, grobowce i pozostałości akweduktu. Potem jedziemy do górskiej wioski, kiedyś greckiej, teraz tureckiej – Sirince. Po południu jedziemy do Kusadasi, zwiedzić fort na Ptasiej Wyspie i jeszcze raz do Sirince.

2009/09/04-06 Ostatnie dni wakacji. Z założenia miały być odpoczynkiem po intensywnym zwiedzaniu, jednakże plaża i basen aplikowane w całodniowych dawkach znowu okazały się bardziej męczące od samego zwiedzania... :)

Zdjęcia Gabrysi. W tym roku, Gabrysia miała swój aparat i pstrykała to, co sama uznała za stosowne. Oczywiście, najwięcej zdjęć zrobiła Bibliotece Celsusa. Na drugim miejscu były pieski i kotki.
Ciekawe odkrycia zrobiliśmy dopiero po powrocie oglądając jej zdjęcia. Po pierwsze, obiekt szczególnego zainteresowania był fotografowany co najmniej trzy razy: poziomo, ukośnie i pionowo. Po drugie, „jak się coś nie mieści w obiektywie, to może się wejdzie na ukos”. Po trzecie, „jeżeli nikt mnie akurat nie fotografuje, to sama sobie zrobię zdjęcie”

Zdjęcia z aparatu Kasi, co nie znaczy, że robione tylko przez Kasię…
Czasami, kiedy Łukaszek stwierdził, że on też musi pstryknąć kilka zdjęć, zabierał Kasi aparat i już… już go Kasia nie widziała :)
Tak było w Kusadasi, Didym i na akropolu w Pergamonie.
Perspektywa wskazuje kto jest autorem zdjęcia :)

 


 

2007/04/30 Z rana, zapytałem Kaczorki, czy wiedzą, że Mama ma dzisiaj imieniny, po kolei podeszły do Kasi i powiedziały ‘wszystkego najlepszego Mamusiu!’. Urocze!
Dzień pod znakiem ‘hatanogi i taczki’. Gabrysia jeździ na hulajnodze a Łukaszek wozi tam i spowrotem różne rzeczy na taczce. Od czas do czasu, Łukaszek proponuje Gabrysi ‘zamienimy się?’ ale trwa to kilka minut i zaraz się odmieniają. Gabrysia cały dzień śpiewa ‘Hatanoga, hatanoga, moja hatanoga’, a Łukaszek chodzi dumny i powtarza ‘ja będę pomagał Dziadkowi’.
Pod wieczór, Łukaszek wyraźnie się już poirytował i co rusz zaczął zwracać Gabrysiu uwagę ‘Hulajnoga, to nie jest hatanoga! To nie jest hatanoga!’

2007/04/24 Od rana nie było prądu. Gabrysia kilka razy prosiła o włączenie ‘Mini Mini’ i nie chciała słuchać, że bez prądu nie można włączyć telewizji. W pewnym momencie, bardzo poirytowana stwierdziła, że jak telewizor jest zepsuty, to trzeba kupić nowy.

2007/04/23 Gabi po wyjściu z wanny powiedziała 'te stopy są akeś inne'. Dlaczego? 'Bo adnie chachną'

Kwiecień 2007

Gdy Gabrysia przestraszy się czegoś mówi: „Baja bojała się”, natomiast gdy chce podkreślić, że się nie bała, a wręcz, że była odważna mówi „Baja nie bojała się”
Ponadto, samolot dla Gaby to „ojojot”, kochanie to „chochanie”, a kąpać się to „pompać się”.
Łukaszowi z kolei często zdarza się powiedzieć „ja stojałem” zamiast „ja stałem” :)


 

2007/03/20 Rozmawialiśmy z Kaczorkami. W trakcie rozmowy upewniały się czy nie pojechaliśmy bez nich na Kretę: ‘Jesteście w Atenach? Nie na Kecie? Nie jestecie na Kecie? Ja chce lalę. Poposzę dużo lalę, poposzę. A ja autobus. Poprosze autobus’.

2007/03/18 My wyjechaliśmy, a dzieciaki chyba o nas zapomniały… albo są bardzo dzielne i dobrze przygotowane do naszego wyjazdu :)
Po południu, Babcia i Dziadek zabrali je do teatru na spektakl ‘Na Jagody’. Kaczorki były podekscytowane i opowiadały nam ‘tam był pająk, i mówki, i pasikonik’. ‘Pająk. I pajęczyna. Pająk zawsze chodzi po pajęczynie. My pająków nie lubimy…’. Niestety krasnoludków nikt nie zapamiętał…

2007/03/17 Przygotowujemy się do wyjazdu do Aten. My, to znaczy Kasia i ja. Dzieciaki zostają w domu, pierwszy raz bez nas!!! Co prawda, przygotowywaliśmy je do naszego wyjazdu od miesiąca, ale …

2007/03/16 Monika zabrała Kaczorki na plac zabaw na swoim osiedlu. Sprawiła im wielką frajdę, najpierw podróżą autobusem (pierwszy raz!), następnie dwugodzinną zabawą na placu zabaw. Na koniec Kaczorki zażyczyły sobie iść do domu Moniki na ‘siusiu i piciu’. Co ciekawe, dzieciaki podekscytowane wyprawą na plac zabaw, przemaszerowały łącznie około 3 kilometry, bez jęczenia ‘na rączki’. Wszystko super, tylko obawiamy się, że Monia ukręciła na siebie bat i teraz raz w tygodniu będzie musiała zabierać je na plac zabaw :)

2007/03/11 Na prośbę Gabrysi i bez wyraźnego sprzeciwu Łukaszka schowałem plastikowy domek. Nareszcie! Niesamowite ile teraz mamy miejsca! Po południu odwiedziła nas babcia Agnieszka i dziadek Andrzej. Łukaszek kilka razy prosił Dziadka, żeby ‘zrobić mu fikołka, jak dziadek Włodek’. Dziadek Andrzej powiedział, że nie potrafi. Na to Łukaszek z rozbrajającą szczerością stwierdził ‘Acha, tylko dziadek Włodek umie’. Wieczorem Gabrysia przeglądała z Kasią jakiś katalog. W pewnym momencie zaczęła pokazywać, że podoba je się obrączka. Kasia wyjaśniła jej, że kiedyś będzie miała obrączkę, jak wyjdzie za mąż. Gabrysia mocna się oburzyła ‘Ja nie chcę męża. Ja już mam. Małego Ukasza’ :-)

2007/03/10 Gabrysia otworzyła nam drzwi od pokoju mówiąc 'Proszę ludzie, idźcie' :-) Po południu, Łukaszek usiadł na kanapie i otworzył sobie gazetkę dla dzieci. W pewnym momencie przerwał naszą rozmowę mówiąc 'Cicho Tatusiu. Ja tu citam' a po chwili dodał 'Mażesz ze mną czytać, ale nie przeszkadzaj' :-)

2007/03/09 Kasia przyniosła nowy katalog Avon z pachnącymi stronami do pocierania. Kaczorki strasznie się ucieszyły, że 'będą czytać zapachy'.

2007/03/08 Gabrysia dostała swojego pierwszego tulipana na Dzień Kobiet. Była zachwycona. Chodziła z nim, wąchała i mówiła ‘Mój atek pachnie’. Łukasze był trochę niepocieszony, że nic nie dostał, więc staraliśmy się wytłumaczyć, że jest to święto pań i dziewczynek, a nie chłopczyków :-) W pewnym momencie Gabrysia zaczęła nam pomagać ‘obiet. I Baji, … i Mamy, … i Moni, … i Babuni. Ta, obiet. Dudo jest obiet’

2007/03/06 Późno wieczorem wszedłem do pokoiki dziecięcego, żeby wyłączyć lampkę nocną. Gabrysia chrapała, za to Łukaszek patrzył na mnie, leżąc na pleckach z rękami pod głową i zapytał ‘Tatusiu, też nie możesz spać?’

2007/03/05 Monika zapytała Kaczorki, jaką zupę ma im ugotować. Łukaszek jak zwykle odpowiedział, że pomidorową. Z Gabrysią był mały problem ponieważ upierała się, że chce ‘osiuł’. W końcu udało się ustalić, że Gabrysia chce rosół. ‘Ta osiuł. Baja ubi osiuł’.

2007/03/02 Byłem chory i leżałem w łóżku na górze. Ponieważ cały czas Kasia albo Kaczorki coś do mnie mówiły, a ja nie mogłem im głośno odpowiadać, włączyliśmy walki-talki. W pewnym momencie, gdy prosiłem Kasię, żeby mi coś przyniosła, Gabrysia usiadła i westchnęła ‘Ojej, mój ociec znowu krzyczy’ :-)


 

2007/02/28 Gabrysi i Łukaszeka nie opuszcza świąteczna atmosfera. Wieczorem, leżąc w łóżeczkach, co chwila śpiewają 'Sto lat', zmieniając co chwila solenizanta. Zaczęli od 'A kto? Gabisia i Ukaś', potem byli 'Mama i Tata', a kończyli na 'Baba i Dziadzia' :-)

2007/02/27 Gabrysia obchodzi imieniny. Łukaszek 'przygotował' dla niej piękne życzenia 'Gabisiu, Gabisiu. Moja kochana sioticzko, zycze Ci szyckiego, szyckiego najlepszego'. (posłuchaj)

2007/02/26 Powiedzieliśmy Kaczorkom, że jutro Gabrysia ma imieniny. Gabrysia natychmiast zapytała 'A bedzie tort? Baja ubi tort!'

2007/02/24 Łukaszek zdecydował się spać w nocy bez pieluszki!!! Kolejny sukces!

2007/02/22 Łukaszek opanował nowy wierszyk ‘W pokoiku na stoliku stoi mleczko i jajeczko …” att6B75.wav

2007/02/19 Łukaszek nauczył się pierwszego prawdziwego wierszyka – nie licząc już wcześniej opanowanego i lekko skróconego przez niego wierszyka „ślimak, ślimak pokaż rogi, dam ci sera na pierogi, a od kapusty będziesz tłusty” att2882.wav oraz wierszyka „Panie Boże nasze słonko pobłogosław to jedzonko”. Tym razem Łukaszek z dumą recytuje: „Jestem sobie przedszkolaczek, nie grymaszę i nie płaczę, na bębenku sobie gram, tam, tam, tam, tam”. Gabrysia póki co recytuje tylko same końcówki oraz w odpowiednim momencie z wielkim przekonaniem dopowiada: „Baja nie pacze” :-) att53D3.wav

2007/02/17 Gabrysia zdecydowała się spać w nocy bez pieluszki!!! Z sukcesem!

2007/02/16 Łukaszek oglądając kolejny raz 'Wilka i zająca' w pewnym momencie powiedział 'Wilk to Michał...' na pytanie dlaczego, odpowiedział krótko 'bo pali papierosy!'

2007/02/13 Kaczorki dostały płytę 'Wilk i zając'. Bajka bardzo się spodobała, zwłaszcza Łukaszkowi. Jak zwykle zaczął powtarzać teksty, niestety zamiast 'nu pagadi' wychodzi mu nu pamaga di' :-)

2007/02/08 W nocy obudził nas Łukaszek. Gdy Kasia do niego zeszła Łukaszek powiedział 'Mamusi, ja jestem taki choji. Daj mi jakiś syjopek.' Potem, oczywiście zażyczył sobie, żeby z nami spać. Jak zwykle, pomiędzy nami. Ale tym razem, za każdym razem jak Kasia się poruszyła, siadał na łóżku i pytał 'Mamusiu, Ty nie padasz?' :-)

2007/02/06 Stingi. Ostatnio, kiedy Łukaszkowi przekrzywią się majteczki, przychodzi do nas i mówi 'Stingi. Ja mam stingi. Popawić.' :-)

2007/02/03 Przed południem pojechaliśmy z Kaczorkami kupić prezent urodzinowy dla Milenki. Po drodze, trafił się nam korek. W pewnym momencie Łukaszek się zniecierpliwił i powiedział ’czy my możemy jechać szybko?’. Za moment Gabrysia zobaczył inną zieloną pandę i zawołała ‘ooo, taki sam, taki sam’. Kasia powiedziała jej, że tamten samochód nie ma relingów. Łukaszek szybko podłapał i powtórzył ‘tamten nie ma bebinków’ :-)
Zanim weszliśmy do sklepu, powiedzieliśmy Kaczorkom, że idziemy do sklepu z zabawkami, żeby kupić prezent dla Milenki. Byliśmy z Kasią w wielkim szoku. Odwiedziliśmy kilka sklepów z zabawkami, a Kaczorki chodziły pomiędzy regałami i pytały nas ‘Aa to? A może to dla Milenki?’ i ani razu nie poprosiły nas o żadne prezenty dla siebie…
Jako bonus poszliśmy do pokoju zabaw ‘Bajlandii’. Kaczorki bardzo się ucieszyły i szalały przez prawie dwie godziny, jeździły na karuzelach i bawiły się w labiryntach rur, zjeżdżalni oraz w basenach z piłeczkami.
Gdy już zbieraliśmy się do domu Kasia poszła do sklepu, a ja z Kaczorkami do samochodu. Czekając w samochodzie na Mamę, mieliśmy małą sprzeczkę. Powiedziałem, że za chwilę przyjdzie ‘żoneczka Kasia’. Kaczorki od razu zaprotestowały, mówiąc, że to nie ‘zoneczka Kasia, tylko Kasia-Mama’…


 

2007/01/31 Kaczorki zawsze przed snem, przez chwilę ‘czytają’ książeczki. Od jakiegoś czasu, Gabrysia leżąc w łóżeczku i otwierając książeczkę zaczyna od słów ‘dano, dano temu…’ :)

2007/01/30 Gaba z Monią ulepiły pięknego bałwanka za śniegu. Łukaszek im nie pomagał, za to cały czas nimi dyrygował…
Wieczorem cała rodzinka pojechała do fryzjera.
Gabrysia jak zwykle u fryzjera, siedziała dumna i rozanielona. Za to Łukaszek tylko usiadła na fotel, dał sobie lekko zmoczyć główkę i zażądał ‘Tato, ja koniec…’
Obok takich atrakcji jak obcinanie włosów dodatkową atrakcją jest również możliwość wizyty w ubikacji. W czasie kolejnej z takich wizyt Gaba bacznie obserwowała Łukaszka, aż w pewnym momencie pełna zachwytu rzekła ‘trafiłeś mój Baju!’ co z resztą było zgodne z prawdą.

2007/01/22 Gabrysia przy wychodzeniu na dwór 'Monia, Baja nie pa-pa, Baja je choja!'

2007/01/21 Z okazji Dnia Babci i Dnia Dziadka, Kaczorki rysowały i malowały laurki. Wieczorem wybraliśmy się z wizytą do babci Agnieszki, która obchodziła tego dnia imieniny. W drodze do babci Kaczorki przysnęły w fotelikach. Gdy dojechaliśmy i Kasia zaczęła je budzić Gabrysia szybko otworzyła oczy i bardzo trzeźwo zapewniła „Baja nie ćpi”, chociaż pół minuty wcześniej jeszcze chrapała.
W czasie imieninowej imprezy Łukaszek w pewnym momencie wdrapał się na kolana mamy i z pełnym przekonaniem powiedział „mama je ładna”.

2007/01/18 Gabrysia ma nową nazwę na żyrafę. Teraz mówi na nią ‘taffa’.  

2007/01/16 Kasia miała dzień wolny i pojechała z Kaczorkami i dziadkiem Włodkiem do pokoju zabaw w Centrum Handlowym na Targówku. W drodze do Centrum Kaczorki bardzo się niecierpliwiły – Łukaszek nawet w pewnym momencie spytał dziadka czy nie może jechać szybciej. Dzieciaki szalały prawie dwie godziny i były bardzo, bardzo zadowolone. Dziadkowi też się bardzo podobało - tak bardzo, że dopiero w samochodzie zorientował się, że nie zdjął foliowych ochraniaczy na buty :-)

2007/01/15 Ostatnio, jedną z ulubionych bajek Kaczorków jest ‘Wyprawa profesora Gąbki’. Wieczorem, kiedy dzieciaki leżały już w łóżeczkach, oglądaliśmy z Kasią Szymona Majewskiego. Tego wieczoru Szymon przebrany był za Szpiega z krainy Deszczowców. W pewnym momencie, Gabrysia usłyszała muzykę z bajki i wyraźnie się ożywiła w łóżeczku z zaczęła opowiadać Łukaszowi ‘Bajbaj, Mama Tata ma mamamija’ co miało mniej więcej oznaczać, że chyba rodzice bez nich oglądają bajkę o Bartolinim Bartłomieju :-)

2007/01/14 W nocy Gabrysia obudziła nas, skarżąc się na ból gardła. Rano, pytaliśmy jak tam gardziołko ‘okej, boli ne’.
Po południu, dzieciaki wyciągnęły nas do kina. To już trzecie ich wyjście do kina. Niestety, znowu wybrały ‘Sezon na misia’. Były zachwycone. Chyba nawet podobało im się jeszcze bardziej niż za pierwszym razem.
Wieczorem, Gabrysia szukała jednej ze swoich maskotek ‘gdzie, jest mój oś’ (łoś), natomiast Łukaszka zainteresowały różnice pomiędzy tatą a mamą ‘Tatusiu, ty ne masz pesi? Mama ma take duże’ :)
Gabrysia i Łukaszek bawili się w domku. W pewnym momencie Łukaszek zaczął się skarżyć ‘Gaba, daczego ty me ne suchasz? Nie podoba me sie toje zachowanie. Jetem tobo przerażony!’…

2007/01/13 Rano Gabrysia powiedziała nam ‘ciesze sie'. I jak zwykle, widząc, że bardzo nas to ucieszyło powtórzyła jeszcze kilka razy ‘ciesze sie, ciesze sie, ciesze sie'.
Po śniadaniu, Kaczorki zażyczyły sobie, żeby puścić im ‘Anie’. Włączyliśmy im więc, po raz tysięczny, reportaż z ‘Dzień dobry TVN’ na temat Gosi i Bartka. Gabrysia zawołała ‘Ooo, je moja Chania!’

2007/01/12 Wieczorem, po powrocie z pracy, Kasia zaproponowała Kaczorkom, że jeżeli będą całkiem zdrowe, to w weekend pójdziemy do kina. Kaczorki przyjęły to z ogromną radością ‘o taaa, Baja ubi kino’

2007/01/11 Łukaszek znowu rozmawiał przez swój telefon. Tym razem dzwonił do szpitala w spraw lalki Gabrysi :) ‘Halo, ijo-ijo lala choja. Lala bach. Doktor do lala. Ijo-ijo. To do widenia’

2007/01/10 Po południu Monika zobaczyła, jak Łukaszek chodzi z zabawkowym telefonem przy uchu i udaje, że rozmawia z ciocią Zuzią ‘Tak… Tak Zuzia. Przyjdziesz do mnie? Do mojego malego domku? Tak? No to dobrze. To pa.’ :)
Wieczorem Łukaszek zbeształ Gabrysię: ‘Ja obrażony na Baje. Baja nerwowa.
Mamie też się dostało. Usłyszała od Łukaszka ‘A Ty co kombinujesz?’
Gabrysia bawiła się mówiącą lalką, którą dostała pod choinkę. W pewnym momencie laka zaczęła wołać ‘mama, mama’. Gabrysia wzięła lalkę i dała ją Kasi. Powiedzieliśmy jej, że lala nie woła mamy Gabrysiu tylko woła swoją mamę, czyli Gabrysię. Ale Gabrysia nie dała się przekonać ‘Lala chce mama. Mama, masz lala’.

2007/01/09 Monika obierała buraki i miała całe czerwone ręce. Nagle podeszła do niej Gabrysia i bardzo zmartwiła się, że Moni coś się stało i zaczęła powtarzać ‘Monia ma ku-ku. Monia ijo-ijo. Tata ku-ku palec – Tata ijo-ijo’ :)

2007/01/08 Wieczorem, Kaczorki jak zwykle ostatnio układały puzzle. W pewnym momencie zaczęły się strasznie sprzeczać. Łukaszek twierdził , że 'to nie pasuje', Gabrysia , że 'pasuje'. W końcu, Łukaszek przyszedł do Kasi i zaczął się żalić 'ale Mamu, to nie pasuje do motoju, bo to jest jowej'.
Łukaszek przyniósł malutką szopką, którą dostał od Mikołaja. Powtórzył swoje zwyczajowe ‘to je badzo pękne – ostrożnie, żeby nie zepsuło’ i dodał ‘to je tata, to je mama, a to je dzidzia – taka majutka, dopiejo ujodziła’.

2007/01/07 Rano wziąłem Łukasza na ręce – jak niemowlaczka. Łukaszek popatrzył na mnie i z powagą powiedział ‘Fajnie być dzidzią’ :-)
Wieczorem, dzieciaki wpadły na pomysł, że będą nam wręczać prezenty. Przynosiły nam puzzle, potrząsały dłonią i całowały w oba policzki :-) Urocze…
Potem, Gabrysia zrobiła coś Łukaszowi i jak zwykle uciekła do rodziców. Przyszedł Łukaszek zamiast powiedzieć, że jest na nią obrażony, powiedział ‘Gaba, ja jetem tobą przerażony’

2007/01/06 Rano, Łukaszek obudził się o godzinie 5-tej (w sobotę!!!) i zaczął zgłaszać szereg żądań ‘Mamusiu siusiu, Mamusiu piciu, Mamusiu daj mi syropek ja mam gorącke, Mamusiu daj mi zabafke’. W końcu poirytowana Kasia zapytała ‘Łukaszku, co jeszcze?’. A Łukaszek na to ‘Przitujić Mamusiu’.
Wieczorem, gdy Kaczorkowi tata przytulał Gabrysię i Łukaszka powiedział , że są jego światełkami. Na co Kaczorki ostro się obruszyły. Gabrysia powiedziała, że jest ‘dude śfafełko’ (duże światełko), a Łukaszek natychmiast dodał ‘a ja take majutke sfafełko’

2007/01/05 Wieczorem, kiedy kładliśmy dzieciaki spać, chciałem włożyć wyjmowane szczebelki do łóżeczek. Podniosłem dwa szczebelki od Gabrysi łóżeczka i na moment wsadziłem je pod pachy, tak jak narciarskie kijki. Łukaszek popatrzył na mnie i powiedział ‘Tata je motijek (motylek)’ :-)

2007/01/04 Łukaszek obudził się razem z nami, wcześnie rano. Niestety znowu miał gorączkę. Gdy mierzyliśmy mu temperaturę powiedziałem, że jest strasznie rozgrzany, na co Łukaszek dodał ‘Jak kalolyfer’…

2007/01/01 Rano, zamiast zwyczajowego nawoływania ‘Mama – Tata!’,  obudziły nas rozmowy dzieciaków. Łukaszek mówił do Gabrysi ‘Zaczekaj Baja. Mama zaraz zejdzie. Za dwie minuty.’



2006/12/31

Gabrysia dostała w nocy bardzo wysoką temperaturę, także noc przed Sylwestrem mieliśmy zarwaną. Pierwszy raz od czterech lat planowaliśmy wyjście na Sylwestra. W tym celu Kaczorkowa mama dokonała zakupu odpowiedniej kreacji, a Kaczorkowy tata dokonał stosownych ustaleń z Dziadkami, ponieważ Kaczorki miały spędzić pierwszą noc u babci Jany i dziadka Włodka - pierwszą noc bez rodziców. Ponieważ jednak Gabrysia dostała bardzo wysoką temperaturę (40,4) i ciągle pytała ‘a gdzie je moja Mamusia?, pomimo, że mama stała tuż przy niej zostaliśmy w domu. Nie ma jak siedzieć w Sylwestra przed telewizorem…

2006/12/30

Łukaszkowi nadal towarzyszy świąteczny nastrój, do tego stopnia, że cały czas powtarza ‘ja jestem dzieciątko, Dzieciątko Jezus’

2006/12/29

Pojechaliśmy odwiedzić Prababcię i Pradziadka na wsi.. Łukaszek kilka razy pytał ‘A jak ta babcia nazywa?’. Wytłumaczyliśmy mu, że to nie babcia tylko prababcia i że nazywa się Jasia. W pewnym momencie Łukaszek stanął, zamyślił się i obserwując prababcię westchną ‘Prawdziwa prababcia’ :-)

2006/12/28

Wzięliśmy dwa dni wolne z pracy. Pojechaliśmy zobaczyć ‘żywą szopkę’ na Placu Krasińskich. Potem przeszliśmy na Miodową, obejrzeć ‘ruchomą szopkę’. Dzieciakom zdecydowanie bardziej podobała się ta druga. Kilka razy próbowaliśmy wyjść, ale za każdym razem słyszeliśmy ‘My nie iść. My jecze oglądać’

2006/12/25

Pierwszy dzień świąt spędziliśmy u Babci Jany i Dziadka Włodka. Przed wyjściem uprzedzaliśmy Kaczorki, że u Babci i Dziadka będzie Mikołaj i że znowu dostaną prezenty co Gabrysia skwitowała – ‘Nie ma lali! Może lala bedzie’
Mimo naszych obaw oraz sposobu mówienia i komentowania właściwych tylko dla Dziadka, Kaczorki nie poznały, że to przebrany Dziadek.
Gabrysia po otrząśnięciu się z pierwszych emocji zaczęła się rozglądać i pytać ‘a gdzie je Dziadzia?’

2006/12/24

Po powrocie z Wigilii u Babci Agi i Dziadka Franka na Kaczorki czekała wielka niespodzianka – prezent od Mikołaja, który się bardzo spieszył i nie mógł już na nie czekać – domek ogrodowy.
Łukaszek zaczął się cieszyć  ‘Dom! Dom! Dudy prezent – dom!’ Ponieważ domek był jeszcze w pudełku i można było go podziwiać jedynie na zdjęciu zdezorientowania Gabrysia zaczęła pytać – ‘Gdzie? Gdzie je dom?'
Pomimo późnej pory domek musiał zostać rozłożony - w efekcie Dzieciaki miały i mają wielką frajdę, a my zajęte pół kuchni :-)

2006/12/23

Od jakiegoś czasu Kasia prosiła, żeby w tym roku przyozdobić dom, a nie jak w poprzednim roku tylko drzewko przed domem. Dziadek zaoferował swoją pomoc, i tak razem od 14-tej do 22-ej wieszaliśmy łańcuch kolorowych żarówek na domu i tradycyjnie na drzewku. Kasia w tym czasie, pomagała babci Janie. Razem z Kaczorkami rzecz jasna – chociaż one chyba w tym wszystkim to bardziej przeszkadzały…
Wieczorem, gdy wracaliśmy do domu, dzieciaki stanęły przed domem, zlustrowały specjalnie włączone dla nich światełka, a Łukaszek skwitował ‘O nasz dom ma ładne śfatełka (światełka)…’

2006/12/21

Pierwszy raz podłączyliśmy dzieciakom Nintendo64 i próbowaliśmy ‘grać’ w Mario. Wbrew naszym oczekiwaniom Gabrysia bardzo szybko zaczęła rozumieć zasady poruszania Mario, natomiast z Łukaszkiem szło troszeczkę gorzej, ponieważ uparcie próbował wejść na górkę co ciągle kończyło się zjeżdżaniem z niej, albo pływał w wodzie, po czym zirytowany oddawał pada i mówił ‘ja nie ume’. Za to Łukaszek jest prawdziwym mistrzem w pauzowanu gry. Co chwila mówił, że bardzo lubi pauzę i pytał czy może ją włączyć :-)

2006/12/18

Odwiedzili nas Gosia i Bartek, których poznaliśmy na Krecie. Dzieciaki bardzo cieszyły się na ich przyjście, były zachwycone, gdy już przyjechali, tylko Gabinii trochę brakowało kota, którego zawsze widywała w kafenionie u Gosi i Bartka i ciągle pytała ‘a gdzie kot?’. Po wyjściu Gosi i Bartka, Gabrysia powiedziała, że pojechali do domu. Łukaszek pełen powagi dodał ‘tak pojechałi, do domu, nad morze’ :-)

2006/12/17

Gabrysia zaczęła mówić zamiast Mama/Tata, ‘Mamusiu/Tatusiu’. Widząc, że bardzo się z tego cieszymy, podchodziła na do Kasi i kilka razy powtarzała ‘Mamusiu… Mamusiu… Mamusiu’, a potem do mnie ‘Tatusiu… Tatusiu… Tatusiu…’. I tak na zmianę :-)

2006/12/16

W sobotę pojechaliśmy z Kaczorkami na ostatnie przedświąteczne zakupy do Media Markt. Obiecaliśmy im, że na koniec zakupów, będą mogły sobie wybrać po jednej bajce na DVD. Łukaszek oglądał różne bajki, aż w końcu bybrał ‘Kóla lwa’. Z Gabrysią było dużo łatwiej. Od razu chciała Barbie. Problem polegał tylko na tym, że miała wybrać jedna z trzech bajek. Ostatecznie zdecydowała się na ‘Barbie Fairytopia’. I od tej pory nie ma dnia, żebyśmy nie oglądali przygody Sinby lub Eliny…

Grudzień 2006

‘Etin’. To nowe słowo Gabrysi. Przez jakiś czas nie wiedzieliśmy, o co chodzi, kiedy Gabrysia pytała ‘gdzie je Etin?’. W końcu wszystko się wyjaśniło. Etin to niebiesko-biały delfin, którego Kaczorki wybrały sobie w sklepiku w Kissamos :-) Przez kilka dni Etin był jej ulubioną maskotką. Nigdzie bez niego nie chodziła, a już na pewno nie było mowy o zaśnięciu bez Etina.

Dwa teksty Gabrysi, towarzyszyły nam przez cały grudzień:

  • ‘Baja nie boje! Baja ube’ (Gabrysia się nie boi! Gabrysia lubi!) lub alternatywnie: ‘Baja ubi ne! Baja boje’ oraz

  • ‘Bajbaj mała dzidzia je. Baja duda dzidzia je’ (Łukaszek jest malutki. Gabrysia jest duża) lub ‘Baja duda Baja sina’ (Baja jest duża i silna)

Łukaszek nauczył się mówić, że nazywa się ‘Ukasz Otowski’. Przy okazji zainteresowały go też inne osoby… ‘Tato, a jak Baja naziwa? A jak Mama naziwa? A jak Tata naziwa? A Babcia, Dziadzia, Ziuzia, itd.’

Od połowy grudnia opowiadamy Kaczorkom, że niedługo będą święta, przyjdzie Święty Mikołaj i przyniesie prezenty… Na pytania, co chciałyby dostać od Mikołaja, w tym roku już nie Kuła :-) , najczęściej słyszeliśmy odpowiedź ‘… prezenty. Dude prezenty’ (Duże prezenty)

Pewnego wieczoru, Kasia układała z Kaczorkami puzzle. Łukaszek poszedł do kuchni i przyniósł ścierkę – taką już nie najsuchszą. Podszedł do Kasi i chciał założyć jej ścierkę na głowę mówiąc ‘Mamo, ty będziesz kólewna’. Kasia odsunęła się przed ścierką i odruchowo powiedziała ‘Nie!’. Łukaszek zafrasował się na moment a potem spytał ‘Mamo, a ty chcesz być kólewicem?’



2006/11/25

Łukaszek jeździł po domu jeździkiem. Na pytanie, dokąd jedzie, odpowiedział oczywiście, że ‘… pociągiem do Krakowa’. Postanowiliśmy zrobić Kaczorkom niespodziankę i przejechać się ‘pociągiem’. Oczywiście nie zaraz do Krakowa, ale za to metrem z Dworca Gdańskiego na Kabaty. Zostawiliśmy samochód na parkingu przed dworcem i przejechaliśmy się tam i spowrotem. Dzieciaki były bardzo przejęte, ale przede wszystkim zachwycone. Nam też się podobało, zważywszy, że pierwszy raz jechaliśmy warszawskim metrem :-)

2006/11/23

Tym razem ja pojechałem do Krakowa. Oczywiście nie miałem szansy nic kupić dzieciakom… Wieczorem, po powrocie do domu usłyszałem ‘… Tato, a gdzie prezenty?’ Na szczęście, Kasia wracając z pracy kupiła ‘prezenty z Krakowa’ więc obyło się bez totalnego rozczarowania...

2006/11/08

Kasia pojechała w podróż służbową do Krakowa - na jeden dzień. Rano odwiozłem ją na dworzec a wieczorem miałem po nią pojechać. Pierwszą niespodzianką dla Kaczorków było zabranie ich wieczorem na dworzec. Były zachwycone! Na peronie zaczęły się sprzeczać, z której strony przyjedzie pociąg Mamy. Jak Kasia w końcu przyjechała i wysiadła z pociągu, dzieciaki tak się cieszyły, jakby nie widziały jej przez tydzień. Na dodatek dostały od Kasi prezenty z Krakowa. W drodze powrotnej do domu, cały czas chciały, żeby Kasia opowiadała im, co robiła cały dzień. Wieczorem, przed samym snem, Łukaszek zebrał wszystkie prezenty, podszedł do Kasi i powiedział ‘Mamu to prezenty z Krakowa, dziękuję’

2006/11/05

Pierwszy raz malujemy farbami. Co prawda w zestawie mieliśmy tylko jeden pędzelek, ale i tak zabawa była doskonała.

2006/11/03

Wieczorem oglądaliśmy ‘Epokę lodowcową’. W połowie filmu Łukaszek pobiegł do swojego pokoiku i po chwili przeszukiwania zabawek przyniósł niebieskiego słonia na kółkach. Tata zapytał ‘Co Łukaszu, przyniosłeś mamuta?’ A Łukaszek na to ‘Tatu, to nie mamut. To sonik.’

2006/11/02

Pojechaliśmy z Kaczorkami do Bajlandii. Po wyjściu z samochodu, przed kinem, Łukaszek zawołał ‘O, tu kino. Tu biliśmy. Z Mamą i Tatą. W kinie bilismi. Na miśu biliśmy.’

2006/11/01

Kaczorki przychodziły do mnie z klockami i pytały ‘Tatu, a jak ten kolor nazywa? A jak ten kolor nazywa?’ Mówiłem, jaki to kolor, one powtarzały nazwę i szły do swojego pokoju, żeby po chwili wrócić z innym klockiem i pytaniem ‘Tatu, a jak ten kolor nazywa? A jak ten kolor nazywa?’

2006/10/31

W wypożyczalni DVD, Gabrysia zaprowadziła mnie do plakatu ‘Sezon na misia’ i zaczęła krzyczeć ‘Mama-Tata, Mama-Tata’, co oznaczało, że była na tym filmie z Mamą i Tatą w kinie :-)

2006/10/30

Łukaszek nauczył się jeździć na trójkołowym rowerku – zuch chłopak! Co prawda Gabrysia opanowała tę sztukę już w lipcu :)

2006/10/29

Pojechaliśmy na stadion kupić Kaczorkom kalosze. Gabrysi tak się spodobały kupione kalosze, że od razu w nich została. Kalosze zyskały jeszcze więcej, gdy okazało się, że teraz można chodzić po kałużach. Niestety Rodzice nie wpadli na pomysł, żeby uświadomić Gabrysię, że nie wolno ich zdejmować w czasie spaceru i w pewnym momencie przyłapali ją na moczeniu nóżki w kałuży!!! Największą fascynacją dla Łukaszka był Stadion - będąc na koronie zawołał ‘Tatu, stadion? Taaaki duuuzy!!!’

2006/10/28

Wieczorem odwiedziliśmy dziadków. Łukaszek zobaczył w TVN reklamę ‘Niani’ i zawołał: ‘Ooo, Niania’. Dziadek Łukaszka pochwalił. ‘Za chwilę Łukaszek zareagował na kolejna reklamę ‘Ooo, Hela-Hela’. Tym razem dziadek popatrzył na Łukaszka już lekko przerażony, a jak chwilę później dziadek usłyszał ‘Ooo, Mada Eem’ zapytał z przerażeniem ‘Kasia! Czy on zna wszystkie seriale z TVN? Zapomnieliśmy uświadomić dzidka, że wiedza Łukasza na temat seriali pochodzi głównie z uwielbianych przez niego reklam.

2006/10/27

Łukaszek wszedł w fazę pytania ‘A co to je?’, przy czym zdecydowanie bardziej interesuje go samo zadawanie pytań niż słuchanie odpowiedzi.

2006/10/26

Monika, wołającej Łukaszka przejęzyczyła się i zamiast powiedzieć „Frędzelku”, powiedziała do niego „Frędzel”. Łukaszek odwrócił się, podszedł do niej i bardzo poważnie oświadczył ‘Pani Moniko, ja nie Fredzel. Ja Baj-baj!!!’ Wieczorem Tata pojechał odwieźć płyty do wypożyczalni i jak zwykle zabrałem ze sobą dzieciaki. Gabrysia zaczęła machać i wołać ‘Pa-pa domku, pa-pa.’ Za to Łukaszek ‘Uwazaj Tatu, brum-brum na ciebie jedzie’.

2006/10/23

Kaczorki zostały pod opieką dziadków. Na dworze, jeździły po bruku na jeździkach a Babcia pieliła trawę z bruku. W pewnym momencie Gabrysia wjechała w Babcię. Gdy wjechała w drugi raz, Babcia zwróciła jej uwagę. Gdy wjechała trzeci raz, podjechał do niej Łukaszek, przyłożył jej pięścią w plecy i zbeształ 'Baja! Nu, nu, nu. Baba brum-brum. Nu, nu, nu Baja'. Gabrysia spuściła głowę, odjechała i więcej nie wjeżdżała w Babcię.

Wieczorem, kiedy rodzice ćwiczyli na siłowni, Kaczorki próbowały namówić Babcię, żeby włączyła im w telewizji Mini-Mini. Babcia nie mogła znaleźć odpowiedniego programu, więc poirytowana Gabrysia zabrała Babci pilota i mówiąc ‘Baba, nie taa. O taa’ sama zaczęła wciskać przyciski szukając Mini-Mini.

2006/10/22

Wracając do domu, zatrzymaliśmy się w myjni samochodowej. Na pytanie, kto jedzie z Tatą, Łukaszek szybko zadecydował ‘Baja. Ja boje myni.’ I tak, Łukaszek z Mamusią oglądali mycie samochodu z zewnątrz, a Gabrysia z Tatą siedziała w samochodzie i od środka z wielkim zainteresowaniem oglądała wielkie wirujące szczotki. Z myjni wyjechała trochę zaniepokojona, ale powiedziała, że się jej podobało i następnym razem też chce jechać do myjni. Łukaszek szybciutko dodał ‘Ja nie. Ja boje.’

2006/10/21

Kaczorki pierwszy raz poszły do kina. Wybraliśmy się na ‘Sezon na Misia’. Opowiedzieliśmy im dokładnie, co to jest kino i że będziemy oglądać bajkę i że w kinie będzie ciemno i trzeba być cicho. Kaczorki były zachwycone. I tym, że taki duży ekran, że tyle foteli i tyle dzieci z rodzicami i co najważniejsze, że one też mają swoje fotele. Jak tylko usiedliśmy na swoich miejscach to fotele Kaczorków się złożyły pomimo, że Kaczorki już siedziały :) Jak już udało się opanować składające fotele to Kaczorki zaczęły nas uciszać przykładając paluszek do buzi :) Najwyraźniej zapomnieliśmy wspomnieć, że cicho trzeba być w czasie filmu. Film podobał się zarówno Kaczorkom jak i rodzicom. Gaba po wyjściu z kina ciągle powtarzała „Ihsio, Ihsio”, a Łukaszek „Miś, miś i jego Mama”. Po kinie poszliśmy kupić Kaczorkom buty zimowe. Gabrysi spodobały się tak bardzo, że przez kilka kolejnych dni zakładała je kiedy tylko mogła.

2006/10/17

Kaczorki się zbuntowały i nie chciały iść. Łukaszek oświadczył ‘Ja ne aaa aa aaa. Ja Mada Eem’ (Nie idę spać. Oglądam Magdę M)

2006/10/14

Łukaszek, gdy jechał z Tatą samochodem i zobaczył zielone światło na krzyżowaniu, zarządził ‘Jedź, kuka mać’… Trwają poszukiwania osobnika, od którego Łukaszek się tego nauczył…

2006/10/05

Łukaszek to perfekcjonista :-) Gdy coś mu nie wychodzi, cofa się do momentu, gdy wszystko było OK i zaczyna od nowa.

Po pracy pojechaliśmy na bazarek. Wracając, poprosiliśmy Kaczorki, żeby znalazły nasz samochód na parkingu. Łukaszek odszukał go bezbłędnie, ale kilka metrów od samochodu wywrócił się. Trzeba było wrócić z nim na bazarek, tak żeby mógł jeszcze raz, tym razem bez zakłóceń znaleźć samochód na parkingu.

Sytuacja powtórzyła się wieczorem, kiedy Kaczorki miały przynieść swoje kołderki i położyć się na kanapie w salonie. Gdy Tata ułożył Łukaszkowi poduszkę na kanapie, Łukaszek wrócił do swojego pokoiku, wrzucił kołderkę do łóżeczka a po chwili rozpoczął wszystko od nowa, poprawiając poduszkę sam.

2006/10/04

Od dłuższego czasu, Dziadkowie nie mogą się doczekać kiedy Kaczorki będą u nich spać pierwszy raz. Wieczorem, rodzice ustalili, że w najbliższy weekend można będzie spróbować… Najpierw jednak postanowili skonsultować to z Kaczorkami. I tu pojawił się mały problem. Veto Gabrysi „Aaa aa aaa ne Baba-Dziadzia. Aaa aa aaa Mama-Tata” :-) No cóż. Dziadkowie będą musieli jeszcze troszkę poczekać…

W nocy Gaba miała zły sen. Rodziców obudziła wołając „Mama, Tata”. Tym razem do Gabrysi zszedł Tata – wyjątkowo :-) A co zrobiła Gaba widząc Tatę? „Nie Tata, Mama”. Nie było rady. Mama musiała zejść i przytulić na chwilę Gabrysię. Tata ‘obraził się’ na Gabę, ale od dzisiaj ma przynajmniej dobrą wymówkę żeby nie wstawać w nocy :-)

2006/10/01

W telewizji leciał film ‘Uwolnić orkę’. Łukaszek przez chwilę pooglądał film i zreasumował: „Tata, duża ryba lubi morze”.

2006/09/30

Nasza trzecia wizyta w ZOO. Rano Łukaszek będąc jeszcze w łóżeczku, zażyczył sobie „Ja do ZOO”. Nie wiemy czy go dobrze zrozumieliśmy, ale tego dnia zaplanowaliśmy wizytę w ZOO. Umówiliśmy się z Kaczorkami, że w ramach ‘ćwiczenia nóżek’ nie bierzemy ze sobą wózków (i tak nie są używane od dłuższego czasu). Planowaliśmy ograniczyć się do ‘ćwiartki’ ZOO, ale kiedy pytaliśmy jakie zwierzątka by chciały zobaczyć, okazało się, że nici z naszych planów. W sumie spędziliśmy bardzo miłe popołudnie, łącznie około trzech godzin. Podobno był to ostatni taki ciepły i słoneczny weekend. A Kaczorki dzielnie przewędrowały całą drogę – no może ze sporadycznymi chwilami słabości Łukaszka. Ale naprawdę były to nieliczne przypadki :-)

2006/09/27

Mama poszła do fryzjera, a Tata z Kaczorki pojechali do Ikea kupić długo obiecywaną Mamie witrynkę :-)

W Ikea, Tata wziął wózek bagażowy i razem z Kaczorkami zapchali go do odpowiedniej alejki, gdzie w paczkach na ogromnych półkach magazynowych leżały zapakowane przedmioty. Łukaszek, pomny niedawnych podróży lotniczych, stanął na środku alejki i powiedział: „Tata, tu dużo bagaży” :-) Tata zapakował witrynkę na wózek, Kaczorki postawił każde w rogu wózka, poprosił by mocno się trzymały. Kaczorkom, jadącym razem z ‘bagażami’ na wózku, bardzo się podobała droga do kasy a potem do samochodu. Wzbudzały też spore zainteresowanie wśród przechodzących ludzi. Parafrazując Łukaszka ‘dużo ludzie’ :-)

To były najszybsze zakupy w IKEA. Od przyjazdu do wyjazdu z parkingu równo 25 minut! Rekord świata.

Ponieważ Tata miał jeszcze około godziny do swojej wizyty u fryzjera, zaczął z Kaczorkami ustalać jak zagospodarują wolny czas. Jedną z propozycji było podjechanie na myjnię samochodową. Gabrysia, która nigdy nie była w myjni od razu się zgodziła. Natomiast Łukaszek, który widocznie niezbyt miło wspominał wizytę w myjni samochodowej, szybciutko zaoponował. „Ne myni, ne. Ja boje”. Na pytanie Taty czego się boji, odpowiedział. „Tata, ja boje myni. Ne myni. Ne”. Tak więc myjnia odpadła.

Kiedy o 19:30 Kaczorki przyjechały z Tatą do Pani fryzjerki, Łukaszek zamiast pozwolić Tacie usiąść na fotelu do strzyżenia, sam szybciutko tam wskoczył. Pomni niedawnych szopek ze strzyżeniem Łukaszka przed wyjazdem postanowiliśmy wykorzystać sytuację. W zakładzie fryzjerskim nikt nie mógł się nadziwić, że to ten sam chłopczyk, który jeszcze kilka tygodni tak się awanturował. Łukaszek nie dość, że dał się ostrzyc to siedział na fotelu bardzo dumny i grzecznie wykonywał wszystkie polecenia pani Anetki. Kiedy Łukaszek schodził z fotela, a Tata już miał siadać, naraz zjawiła się Gabrysia, która zarządziła „Tera Baaja”. Cóż było robić. Tata przepuścił Gabrysię, której pani Anetka podstrzygła grzywkę i uczesała włosy. Ostatecznie Tata też doczekał strzyżenia :-)

2006/09/25

Wieczorem Gabrysia i Łukaszek przystawili krzesełka do zlewu w kuchni i bawiąc się kubeczkami, przelewali wodę. W pewnym momencie Gabrysia zostawiła Łukszka i poszła do Mamy. Za chwilę z kuchni słychać było rozpaczliwy krzyk Łukaszka. Gdy rodzice przebiegli do kuchni, krzesełko było odsunięte, Gabrysia uparcie próbowała otworzyć szafkę, żeby wyrzucić do kosza papierek który dostała od Mamy a Łukaszek… wisiał na łokciach nad zlewem machając rozpaczliwie nóżkami w powietrzu…

2006/09/13

Wracamy z wakacji :-(

2006/08/31 - 2006/09/13

Pozdrowienia z KRETY :-)

Pipa, pupa, dupy, czyli jak nasze dzieci poszerzają swoje słownictwo

Na Krecie Kaczorki się rozgadały, zwłaszcza Łukaszek, który dzielnie próbował składać pierwsze zdania.

Przebojem wyjazdu było:

  • „Mama to nie uda” – stosowane gdy Łukaszkowi coś nie wychodziło,

  • „Mama / Tata ja boje” – stosowane gdy Łukaszek się przestraszył; gdy pytaliśmy czego się boi odpowiadał np.: „dużo ludzie idą”, gdy przechodziło koło nas dużo ludzi,

  • „Mama, Gaba nie brum-brum, Gaba ka-ka” – stosowane gdy Gabrynia miała już dosyć zwiedzania czy jazdy samochodem i chciała robić rybkę w wodzie, czyli po prostu iść na plażę.

  • „Baja macia-macia?" oznacza: Czy Gabrysia może?

  • „Baja tuta, tuta?” oznacz: Czy Gabrysia może być/iść/zostać tutaj? A jeżeli nikt jej nie odpowiadał, szło za tym „Ta, Baja tuta”

Obok pierwszych, nieraz bardzo śmiesznych, zdań Kaczorki wymyślały również wielu zabawnych określeń, np.: pipa (chipsy), pupa (piłka), dupy (buty).

2006/08/30

Wylatujemy na wakacje.

2006/08/27

Gabrysia wymyśliła zabawę z lalką. Zawijała lalę w kocyk i nosiła na rękach jak dzidzię :-) Łukaszek się dołączył ze swoją ‘dzidzią’ i nawet zaczął śpiewać kołysankę ‘aaa aa aaa, kukida, aaa aa aaa, kukida’ (aa aa aa kotki dwa). Wieczorem Gabrysia zaczęła śpiewać. Był to prawdziwy koncert trwający kilka minut. W końcu Łukaszek nie wytrzymał i powiedział ‘tisa Baja! Ne aaa aa aaa’.

2006/08/26

Zapytaliśmy Kaczorków co będą robić na Krecie. Gabrysia odpowiedziała (po swojemu), że będzie pływać jak rybka, Łukaszek krótko – ‘gila’ (grill). Postanowiliśmy, że skoro tak to lubi to zrobimy grilla - prawdopodobnie ostatniego w tym roku.
Dodatkowy zachwyt u Kaczorków wywołał przyjazd cioci Ani. Zauroczony Łukaszek na jeden dzień zrezygnował z powtarzania ‘cocia Zusia’ na rzecz ‘cocia Aaniaa’.

2006/08/24

Z Łukaszka temperaturą to był fałszywy alarm, ale Gabrysia postanowiła trzymać rodziców w niepewności do ostatniej chwili. Co drugi dzień ma gorączkę…

2006/08/23

Mama wymyśliła lepienie z plasteliny. Łukaszek bardzo nas zaskoczył, ponieważ wszystkim rozdawał plastelinę, a do tego mówił ‘posse’ (proszę). Potem zaskoczył nas jeszcze raz. Gdy Mama ulepiła z plasteliny (brązowej) bałwanka i zapytała Kaczorki czy wiedzą co to jest. Łukaszek zamyślił się i z pełną powagą odpowiedział ‘ee eee’ (kupa) :-)

2006/08/22

W nocy Gabrysia dostała wysoką gorączkę. Ponad 39,9°C. Osiem dni przed wyjazdem na wakacje :-( W nocy obudziła się z płaczem, więc dostała lekarstwo na zbicie temperatury i poszła spać z Rodzicami.
Rano, jak rodzice wstali do pracy, oczywiście z wielkim hukiem spadła z łóżka…
Zadzwoniliśmy do przychodni, żeby umówić się z panią doktor, ale niestety – wakacje. Jedyny lekarz miał wolne o 12:45. Nieludzka pora, ale trudno. Tacie udało się wyrwać z pracy i przyjechać do domu po Gabę. Gdy już mieliśmy wchodzić do gabinetu, zadzwoniła Mama z informacją, że przed chwilą rozmawiała z Monią i… Łukaszek właśnie dostał gorączkę :-(
Pani doktor powiedziała, że to wirus, ale może wszystko będzie OK.
Biorąc pod uwagę, że wakacje zaplanowaliśmy już w kwietniu – raczej nieciekawa sytuacja na tydzień przed planowanym wyjazdem… Stres, to mało powiedziane!

2006/08/20

Nie wiadomo, czy atmosfera zbliżającego się wyjazdu udziela się też Kaczorkom, ale faktem jest, że rano zażyczyły sobie, żeby im zdjąć z szafy ich kreteńskie laleczki. Chłopca i dziewczynę w tradycyjnych kreteńskich strojach, kupione w zaszłym roku w hali targowej w Chanii. Co chwila nakręcały ich pozytywki pokazywały rodzicom, że laleczki kiwają do nich główkami :-)
Przed południem pojechaliśmy na zakupy, żeby kupić buty sportowe dla Taty na wyjazd. W sklepie Mama z Gabrysią wybierały buty, a Łukaszek zanosił je do Taty do przymierzenia. Okazało się, że Gabrysia jest równie wybredna jak Tata. Gdy zaglądały z Mamą do kolejnych pudełek, Gabrysia głośno komentowała, 'bee'. Przy okazji nie obyło się bez jazdy na karuzeli i Gabrysi ulubionym motorze.

Po powrocie do domu, przed poobiednią drzemką, pierwszy raz się zdarzyło, żeby dzieciaki nas popędzały do wyjściem z ich pokoju 'Mama, Tata pa-pa. Dzwi' (Mamo, Tato idźcie już i zamknijcie drzwi)!!!
Mama zarządziła wieczorem sprawdzenie, czy Kaczorkowe pontoniki jeszcze się nadają na wyjazd. Tata je napompował, czując na nich jeszcze smak morza :) i wspomnienie harców na plaży w Paleohorze. Kaczorki tak się ucieszyły widząc pontony, że trzeba było pozwolić im je zabrać do wieczornej kąpieli :-)

Tego wieczoru kąpiel trwała baaardzo długo a podłoga 'widziała' tyle wody pierwszy raz od powodzi zrobionej przez Gabrysię :-)
Wieczorem, gdy Gabrysia nie może zasnąć nawołuje rodziców, wołając 'Mama, Tata! Baja tuta!'

2006/08/19

Rano, Łukaszek pojechał z Tatą do serwisu. W czasie gdy samochód był na przeglądzie, Łukaszek oglądał nowe samochody, ale najbardziej podobał mu się motor.

Gabrysia zaczęła mówić na swojego misia z łóżeczka 'Isio' :-)
Wieczorem Łukaszek bawiąc się, podnosi rączki obserwując swój cień na ścianie. Widząc przyglądającego mu się Tatę, tłumaczy 'Tata tień' :-)

2006/08/17

Wieczorem, Tata z Mamą grają w ‘bonga’, tzn. badmintona po Łukaszkowemu :-)
Kaczorkom bardzo podoba się ta gra. Gdy rodzice odpoczywają, Łukaszek bierze rakietki i próbuje namówić Gabrysię do gry ‘Baja bonga Baj, eee? Baja bonga?’ Zaczynają machać rakietkami, próbując trafić w leżącą na ziemi lotkę ale bardziej wygląda to na wzajemne okładanie się rakietkami, także rodzice szybko kończą ich grę… Na pytanie kto lepiej gra, Mama czy Tata, Łukaszek odpowiada ‘Baja i Baj’ :-)
Skoro Łukaszek nie może grać, to postanawia straszyć Mamę. Przynosi w rączce kawałek kory i mówiąc ‘Mamo bonka’ udaje, że trzyma robaka. Najbardziej mu się podoba, gdy Mama piszczy z przerażenia.
Wieczorem Tata znajduje na www.explorecrete.com puzzle z obrazkami Krety. Razem układamy puzzle w komputerze, a Kaczorki klaszczą i cieszą się za każdym razem, gdy uda się dopasować do siebie elementy :-) O dziwo, za każdym razem, gdy paluszkiem pokazują jakąś kosteczkę, bardzo szybko udaje się ją dopasować. Za kilka miesięcy chyba same będą układać puzzle…

2006/08/15

Od jakiegoś czasu, Kaczorki namawiały nas na zrobienie grila. Wyglądało to mniej więcej tak 'Tata gila? Eee?' Pojechaliśmy po węgiel i zrobiliśmy grill. Gabrysia i Łukaszek bardzo pomagają rodzicom. Mama podaje im wszystkie rzeczy a one wspaniale je przenoszą na taras. I to bez żadnych strat! Zaprosiliśmy jeszcze wujka Andrzeja i robiliśmy wielkie 'gila am-am'. Łukaszek znalazł ogromną żabę, a potem męczył wujka, żeby się z nim bujał na dziecięcej huśtawce. Ale absolutnym hitem było Łukaszkowe naśladowanie wujka w paleniu papierosa. Łukaszek znalazł kawałek drewienka, wyglądającego całkiem jak cygaretka, przystawiał go co chwila do ust i wypuszcza powietrze. Na dodatek, co pewien czas dotykał nim popielniczki. A wszystko to z wielką powagą. Ale najlepsze zostawił na koniec. Z piaskownicy przyniósł plastikową filiżankę wypełnioną piaskiem i usiadł wujkowi na kolanach. W jednej rączce kawa, w drugiej papierosek z drewienka - rewelacja :-)
Ulubionym bohaterem Gabrysi jest Pszczółka Maja. Gabrysia często podkreśla, że na drugie imię ma Maja. 'Baja Maajaa'. A może wydaje się jej, że jest pszczółką... W każdym razie, wieczorem leżąc w łóżeczku przez pół godziny śpiewała piosenkę tytułową z Pszczółki Mai. Brzmiało to mniej więcej tak 'Maja, Maja, Maajaa, aa aaa aa aaa aa, Maja, Maja, Maajaa, aa aaa aa aaa aa' :-)

2006/08/14

Rano jak dzieciaki się obudziły, czyli gdzieś około godziny 10-tej, do ich pokoju weszła Monika, po tygodniowej nieobecności. Gabrysia skomentowała to mniej więcej tak 'Ooo Monia. Ne Mama, ne Tata, ne Baba. Monia!'

2006/08/13

Łukaszek zaczął używać 'i'. Teraz, jak gdzieś jedziemy, bardzo ładnie wylicza wszystkich w samochodzie 'Mama i Tata, Baja i Baj'. Przejeżdżając w pobliży wody, Gabrysia bardzo się ożywia i mówi 'Ta Baja kaka, ta Baja maja, ta Baja Dzidzia'. Zaraz potem przejeżdzamy koło reklamy OBI. Gabrysia z podnieceniem woła 'Bacia-Ba, Baja Bacia-Ba' a za chwilę 'paa-paa Bacia-Ba' :-)

2006/08/12

Babcia Jana wyjechała, a w odwiedziny przyjechała babci Agnieszka i dziadek Andrzej. Teraz Łukaszek chodzi i mówi 'baba Aga, baba Jania'. Dziadek pozwolił im pobawić się w samochodzie. Było to o tyle niebezpieczne, że następnego dnia mieli jechać na urlop do Ustki. Na szczęście ucierpiało tylko światło stopu przymocowane do tylnej szyby...

2006/08/10

Ti. Niektórzy mówią cześć. Łukaszek mówi 'ti'. Przychodzi i mówi 'ti Tata, ti Mama'. Za chwilę odwraca się i mówi 'pa-pa Tata'. Na pytanie dokąd idzie, odpowiada 'do Mama, do Baja'. Czasami, na pożegnanie mówi 'to pa' :-)

2006/08/09

Od ponad tygodnia Kaczorki chodzą w dzień bez pieluszek. Za każdym razem, gdy potrzebują skorzystać z nocniczka przychodzą i mówią 'Mama/Tata siusiu/tiutiu' lub 'Mama/Tata ee-ee'. Słowo wyjaśnienia - Łukaszek mówi 'siusiu' a Gabrysia mówi 'tiutiu'.
Dzisiaj pojechaliśmy po pracy na zakupy na bazarek. Bez pieluszek!!!! Po powrocie do domu, Gaba zaczęła pukać do drzwi i poganiać Tatę mówiąc 'Tata, Tata, dźwi. Tiu-tiu' :-)

2006/08/08

Rozpoczął się 'Tydzień z babcią Janą'. Ciocia Monia wyjechała na tydzień nad morze i gdy rodzice są w pracy dzielnie zastępuje ją babcia Jana.
Wieczorem Łukaszek ugryzł Gabrysię. Tata usiadł koło niego na podłodze i zaczął go karcić. W pewnym momencie przyszła Gabrysia, przytuliła się do Taty pleców i zaczęła mówić 'Tatu, ne Baj-baj, Tatu ne' a potem złapała obiema rączkami za głowę Taty i przekręciła w stronę telewizora, jakby chciała zakończyć karcenie Łukaszka!!!

2006/08/07

Mama ma dzień wolny i została w domu z Kaczorkami. Nareszcie wyzbierali wszystkie jabłka, które spadły z drzewek. Tata już parę razy próbował zbierać z Kaczorkami jabłka, ale jakoś nie wyszło…
Gaba znalazła doskonały sposób, żeby namówić Tatę na włączenie Teletubisiów. Przychodzi, przechyla główkę, składa rączki i mówi "Tatuu, Ble-ble?"
Wieczorem przyjechała babcia Jana. Dzieciaki były zachwycone. Jednak nie da się ukryć, że największe zainteresowanie wzbudziła Babci torba. Tak jak by wiedziały, że zaraz coś dostaną :-)

2006/08/06

W południe mieliśmy wszyscy odwieźć Ciocię na Dworzec Centralny. Ponieważ padał deszcz, dosyć długo musieliśmy tłumaczyć Gabrysi dlaczego wychodzimy. Gabrysia ciągle powtarzała "Dee, nie pa-pa".
Kaczorki pierwszy raz widziały pociągi 'na żywo'. Tak bardzo im się spodobały, że najpierw machaliśmy Cioci Dasy odjeżdzającej do Czech, potem podróżnym jadącym do Krakowa i... jeszcze kilku innym pociągom :-)
Wracając do domu mijaliśmy reklamę Obi. Zazwyczaj Kaczorki nazywają bobra z Obi ‘Bacia-Ba’ (wiewiórka). Tak też było i tym razem, ale Gaba wyrecytowała całym zdaniem ‘Baja Maja, Baja Dzidzia, Baja Bacia-Ba’. Na pytanie rodziców, czy Łukaszek coś powie, usłyszeliśmy krótko ‘Kaml’ :-)
Po powrocie do domu, Kaczorki układały z Tatą klocki, które dostały od Cioci. Właściwie, to Tata układał, twierdząc, że dwa wymieszane zestawy klocków są zbyt trudne :-) Dzięki tej wymówce, Tata zajął się układaniem obrazków z Krtkem i Ferdou Mravencem :-)

2006/08/05

Przyjechała do nas ciocia Dasa z Czech. Wstaliśmy wcześniej (jak na sobotę) i już o 10-tej pojechaliśmy pokazać Cioci Stare Miasto. Pokazaliśmy rynki Starego i Nowego Miasta, Barbakan i Zamek Królewski. Jednak najlepsza była bita śmietana z owocami na Rynku Starego Miasta :-)
Po południu, robiliśmy grill. Łukaszek podszedł do Taty i zapytał "Tata, gila Bajbaj am-am?". Przyjechała jeszcze ciocia Magda z wujkiem Markiem i przyszła ciocia Zuzia z wujkiem Michałem. Łukaszek miał więc cioć do wyboru :-) Na dodatek, wujek Marek zapakował Kaczorki do swojego pięknego Volvo i jeździł z nimi do przodu i do tyłu przez około pół godziny. Potem pozwolił im posiedzieć jeszcze w samochodzie. I tak oto wujek Marek zajmuje obecnie pierwsze miejsce w rankingu najlepszych wujków :-) Na dodatek, Kaczorki dostały jeszcze kredki, co dla nich było prawdziwą frajdą, ale istnym utrapieniem dla Taty...

2006/08/04

Łukaszek powiedział nam przez telefon „kocham Cię” – trochę ‘po swojemu’ ale uroczo :-)

2006/08/03

Wizyta u stomatologa dziecięcego. Kaczorki zostały pochwalone za mycie ząbków, co bardzo dowartościowało Tatę, który odpowiada za ich czyszczenie. Łukaszek został troszkę skarcony za ssanie kciuka :-(
Po stomatologu odwiedziliśmy ciocię Monię.

2006/08/01

Od jakiegoś czasu Łukaszek fascynuje się samochodem cioci Zuzi. Ostatnio Tata wymyślił, żeby Łukaszkowi sugerować, że samochodzik cioci Zuzi wolałby, żeby Łukasze zrobił tak lub tak. Poskutkowało! Łukaszek jak dowiedział się, że samochodzik nie jest zadowolony z ‘brudnej’ główki Łukaszka, sam zgodził się na jej umycie!!!

 


 

  • 2006/07/31

Łukaszek podlewał kwiatki u Dziadka. Gdy podeszła do niego Mamusia i chciała go pochwalić, Łukaszek raptownie się odkręcił i… podlał również Mamusię :-)

  • 2006/07/30

Wieczorem, Kaczorki bardzo długo rozmawiały z dziadkami przez telefon. Najśmieszniejsze było pokazywanie paluszkiem różnych rzeczy.

  • 2006/07/29-30

Weekend grilowania. Łukaszek rano włączył lampkę, chwilkę na nią popatrzył i.. dotknął żarówkę paluszkiem :-( Oczywiście troszeczkę się poparzył, ale może dzięki temu omijał gril przynajmniej na dwa metry!
U Gaby ujawniła się ‘fobia’ na tle os i mrówek. Prawdziwym przerażeniem napawały ją blisko przelatujące osy. Zaczynała wtedy płakać i głośno krzyczała ‘Maja tu, Maja tu!’ Tak dobrze zapamiętała przelatujące blisko osy, że nawet po tygodniu, na pytanie gdzie przelatywała maja, Gabrysia pokazywała, że koło ucha i kolanka.
Gaba zaczyna wymuszać zwracanie na siebie uwagi Mamy. Gabrysia wołała po prostu "Mamo, Mamo, Baja tuta, tuta!"
Gabrysia nauczyła się mówić "daj". Chodzi teraz i jak mewy z "Gdzie jest Nemo" mówi "daj, daj, daj, daj".

  • 2006/07/28

Gabrysia zaczyna śpiewać. Jej repertuar na razie ogranicza się do jednej piosenki "Baja kakaja, Baj-baj nu kakaj". Jednak z czasem jej śpiewanie się wydłuża. Po pewnym czasie, potrafiła tak śpiewać do pół godziny :-|

  • 2006/07/27

Mama zadzwoniła do Taty z prośbą o telefon do domu, ponieważ Łukaszek ma coś do powiedzenia… Łukaszek pięknie wyrecytował ‘Mama-Kasia, Tata-Kuba’

  • 2006/07/26

Wieczorem pojechaliśmy do babci Agnieszki i dziadka Andrzeja. Spotkaliśmy się z ciocią Martą, wujkiem Piotrkiem i Milenką. Dzieciaki bawiły się bardzo ładnie, aż w pewnym momencie Łukaszek podszedł do Mamusi i cichutko powiedział jej ‘Mama, Baba-Dziadzia koniec’. Jasny sygnał, że czas wracać do domu :-)

  • 2006/07/24

Tata miał przedłużony weekend i został z Kaczorkami w domu. Cały dzień spędziliśmy na dworze, mocząc się w dziecięcym baseniku, skacząc na materacu i bujając na huśtawce.
Gabrysia zaczęła 'na poważnie' używać nocnika!!! Co pewien czas siadała na nocnik i po chwili przynosiła pokazać Tacie zawartość. Ponieważ Tata cieszył się jak szalony i wielce ją chwalił, wygląda na to, że Gabrysia będzie używać nocnika już na stałe!!! A Łukaszek? Dla towarzystwa siada na swoim nocniku koło Gabrysi, ale za dużo z tego siedzenia nie ma…
Wieczorem odwiedzili nas Zuzia z Michałem. Oczywiście Michał jak tylko usłyszał 'tii dziuuwoo', szybko nauczył Łukaszka mówić 'Ty Kaco'. I tak Łukaszek chodzi teraz po domu i z dumą recytuje: 'tii dziuuwoo, tii kaacioo'.....
Upały sprzyjają pokonywaniu niechęci Łukaszka do kąpieli. Jednakże, każdorazowo upewnia się, że nie będzie myta głowa, pokazując ręką na włosy i mówiąc 'ne ne'. W poniedziałek wieczorem, może w wyniku przemęczenia po podróży i ponownej zmianie klimatu, Łukaszek nie chciał wieczorem się wykąpać. Pomimo zapewnień rodziców, że nie będzie myta głowa, zgodził się wejść do wanny dopiero kiedy Tata założył mu... przeciwsłoneczny kapelusik.

  • 2006/07/21-23

Na weekend pojechaliśmy do Wisły odwiedzić dziadków. Pomimo upałów wyjazd był bardzo udany. Po miesiącu od ostatniego pobytu Kaczorki pamiętały hotel, windę (która niewątpliwie jest dla nich wielką atrakcją) i drogę do dziadków, pokazując ręką kierunek i głośno krzycząc 'Mama-Tata tuta, tuta (tutaj)'.
Tym razem w hotelu mieliśmy tylko jedno łóżeczko dziecięce. Pomimo późnego przyjazdu, po 22-ej, mieliśmy małą aferę. Najpierw zarówno Gabrysia jak i Łukaszek chcieli spać w łóżeczku, a gdy to okazało się za ciasne, stwierdzili, że będą spać z nami. W końcu udało nam się wytłumaczyć, że jedno z dzieci śpi z rodzicami, drugie w łóżeczku, a jutro będzie zamiana.
Obowiązkowym punktem były atrakcje wesołego miasteczka. Szczególnie jazda ciuchcią i na latających kaczorkach. Na tych ostatnich, nazywanych przez Kaczorki 'kaka' mogły jeździć tylko z rodzicami, ale za to sterowały przyciskiem góra-dól.
Dodatkową atrakcją pobytu w Wiśle okazały się ogromne, nadmuchiwane zabawki: krokodyl i basen z piłeczkami. Krokodyl miał wielką paszczę, która co pewien czas się zamykała i otwierała. Należało do niej wejść i zjechać zjeżdżalnią wewnątrz krokodyla, następnie obejść krokodyla na zewnątrz i całą czynność powtórzyć. Łukaszek potrafił tak dwadzieścia razy!!! Gabrysia natomiast zachowawczo wolała trzymać się od krokodyla z daleka, a tym bardziej nie myślała o wchodzeniu mu do paszczy. Za to świetnie bawiła się w piłeczkach. Troszkę się zaniepokoiła, gdy dołączył do niej Łukaszek i cały zakopał się w piłeczkach, tak, że wcale nie było go widać, natomiast spod powierzchni piłeczek dochodził tylko jego śmiech :-)
W niedzielę, przed powrotem do domu Babcia nauczyła Łukaszka 'po czesku'... Łukaszek chodzi teraz i ku ogólnemu zadowoleniu powtarza 'Ty Duvo' co z jego cudownym akcentem brzmi mniej więcej tak: 'tii dziuuwoo'.

  • 2006/07/20

Powódź w łazience i 'Mama bach'.
Za każdym razem, gdy Kaczorki wracają z dworu, myją ręce w łazience, stojąc przy umywalce na pudle z brudnymi ubrankami. Bardzo to lubią, zwłaszcza Gabrysia, która w wodzie czuje się jak ryba, a ręce myje około 10 minut, a Mamie pytającej czy już umyła ręce, zwyczajowo odpowiada "ne" :-)
Dzisiaj jak zwykle, Gabrysia zaczęła myć ręce, Mama przygotowywała jedzenie a Tata oglądał z Łukaszkiem 'Fakty'. Po pewnym czasie, Mama poszła po Gabrysię i... naraz Tata usłyszał krzyk Mamy. Po przyjściu do łazienki, Tata zastał Mamę leżącą na podłodze, w ogromnej kałuży wody. Tym razem Gabrysia nie tylko myła rączki, ale zrobiła nam również w łazience małą powódź. Gaba chyba cofnęła się o krok do tyłu i przez jakiś czas nie będzie sama myć rączek :-)

 


 

  • czerwiec 2006

Od pewnego momentu Łukaszek zaczął mówić do nas „Mamunia” i „Tatu” – jest to urocze!!!

Łukaszek poznał znaczenie wyrazu „kuniec” (koniec) i jak tylko coś mu się nie podoba (np. chce już wyjść z kąpieli) głośno informuje „Mama, mama kuniec”.

Ostatnie tygodnie Mama intensywnie przygotowywała się do egzaminu z języka angielskiego. W związku z tym często na głos, po angielsku, omawiała tematy do egzaminu ustanego. Przygotowywania Mamy do egzaminu nie przypadły do gustu Gabryni i Tacie.
Gabrynia nie za bardzo rozumiała dlaczego Mama nie zajmuje się nią i w proteście zabierała ze stołu Mamy notatki i robiła z nich tzw. „kuki” (kulki) – niestety niektóre z nich wylądowały w koszu na śmieci, bo Gabrynia lubi robić porządki i zostały stracone na zawsze. Z kolei Tata był już mocno zmęczony ciągłym nadzorowaniem i poprawianiem Mamy i też próbował protestować :-( Jedynie w Łukaszku Mama znalazła podporę – zawsze gdy mama zaczynała mówić po angielsku Łukaszek siadał koła Mamy i zaczynał się głośno śmiać.

  • 2006-06-05

Od kilku dni przygotowywaliśmy Kaczorki do pierwszej wizyty u stomatologa. Opowiadaliśmy im, że pojedziemy do pana doktora (wujka Michała), który sprawdzi czy wszystkie ząbki są zdrowe. Instruowaliśmy Maluchy, że trzeba będzie usiąść na fotelu (Łukaszek natychmiast podłapał, mówiąc „Ta, ta, kapa”, tzn. tak, tak, kanapa), że trzeba będzie szeroko otworzyć buzię i pokazać panu doktorowi wszystkie ząbki :-)
Pierwsza wizyta Kaczorków u stomatologa odbyła się w poniedziałek. Jak zwykle, na pierwszy ogień poszła Gabrysia, jako dziecko zwykle współpracujące z lekarzami. Jednak tym razem było inaczej - od momentu, gdy Gaba wylądowała na fotelu zaczęła rozpaczliwie płakać. Co prawda wykonywała wszystkie polecenia, pokazywała ząbki, zniosła prześwietlenie i odpowiadała na proste pytania, ale cały czas płakała i sprawdzała czy blisko jest Mama, Tata i Baj. Powstała nawet teoria, że Gabrysia współpracuje tylko z lekarzami-kobietami, bo zdecydowanie nie ma zaufania do obcych facetów zaglądających jej do buzi :-)
Za to Łukaszek, tym razem badał się bez problemu. Sam wspiął się na fotel, grzecznie otworzył buzię i bez problemu pozwolił na przegląd uzębienia. Wygląda na to, że jednak w jakiś sposób identyfikują się z własną płcią - pomimo tego, co wyczytaliśmy – mianowicie, że świadomości własnej płci pojawia się dopiero w wieku 3-4 lat :-)
Co do Łukaszka, pan doktor oglądając jego ‘wystające siekacze’ załamał ręce i zalecił zrobienie ‘czegoś’ ze ssaniem kciuka. Niestety, ssanie kciuka u Łukaszka jest jego ‘funkcjonalnością’ wrodzoną i raczej nie da się z tym nic zrobić…
Tego dnia odwiedziliśmy jeszcze sklep, gdzie Gabrysia zrobiła pierwszą w swoim życiu jajecznicę… z 10 jaj, próbując podać Mamusi pudełeczko :-)

  • Piwo i inne napoje

Zawsze, kiedy coś pijemy, nie wiadomo skąd pojawia się Łukaszek i jak mewy z „Gdzie jest Nemo” robi coś w rodzaju ‘daj daj daj daj daj’. Łukaszek już wie, że nie może pić wszystkich napojów. Synonimem napoju „nie dla Łukaszka” jest „p'wo" (piwo). I tak, Łukaszek widząc jakikolwiek alkohol, zawsze nazywa go „p'wo", choć nie tylko alkohol - od czasu do czasu, kiedy dostanie od Mamy lub Taty mały łyczek napoju gazowanego, przełknie, uśmiechnie się i mówi „hmm, hmm, p'wo” :-)

  • Mau-Mau

Ostatnio Bacia-Bacia (wiewiórka) poszła w odstawkę. U Gabrysi na pierwszym miejscu jest teraz biało-rudy „Mau-Mau” (kotek). Mau-Mau jest zabierany przez Gabrysię na każdy wyjazd, jest przytulany, całowany i obowiązkowo towarzyszy w zasypianiu. Doszło do tego, że kiedy Łukaszek ugryzł w ramię Gabrysię, to okazało się, że najlepiej całuje i dmucha na kuku właśnie Mau-Mau, a kiedy Tata mówi „Gabrysiu, zabieraj swojego MISIA (lub SIERŚCIUCHA, gdy jest poirytowany) idziemy spać”, Gaba tonem mentora poucza Tatę „Ne Tata, ne, Mau-Mau” :-)

  • Reklamy

Reklamy są nadal najatrakcyjniejszym programem telewizyjnym. No, może na równi z Ble-Ble (Teletubisie). Obecnie ulubioną reklamą Gaby jest Sony Bravia z mnóstwem kolorowych piłeczek, które nazywane są „kuka” (kulka). Dodatkowo, z racji zbliżających się wakacji i naszych planów wyjazdowych, Gabrysia bardzo żywo reaguje na wszystkie reklamy z plażą, morzem i samolotami. Bezkonkurencyjny jest jednak Łukaszek, który zaczyna tańczyć przy reklamie Tak-Tak z Sugababes śpiewającymi ‘Push The Button’!!! Od czasu od czasu, gdy zaczynają się reklamy w telewizji, Łukaszek z nadzieją w głosie mówi „KiKi, KiKi” co oznacza, że chciałby zobaczyć reklamę piwa (p’wo) Warka z dwoma orłami odwiedzającymi koguta. Jednak ku rozpaczy Łukaszka, nie jest ona od jakiegoś czasu emitowana. No cóż, czy nam się to podoba czy nie to pokolenie fascynuje się telefonami, komputerami i telewizją świadczy o tym m.in. fakt, że jak zatrzymujemy się na światłach, pomiędzy dwoma billboardami to nasze dzieci od razu informują nas jaka to reklama. I tak ostatnio Łukaszek zaczął krzyczeć „Eja, eja” (na reklamę Ery) a Gabrysia widząc na plakacie dwoje dzieci na plaży - „Baja, Baja”.

  • Dzidzia

Kaczorki naszła ochota na tulenie się do rodziców. Wcześniej, kiedy chcieliśmy je przytulić, często słyszeliśmy „Mama/Tata ne, ne". W pewnym momencie Gabrysia zaczęła mówić do Kasi „Dzidzia, dzidzia”. Początkowo nie wiedzieliśmy o co chodzi, ale okazało się, że Gabrysia chce być przez moment trzymana na rękach jak noworodek. Do tego chce żeby nucić jej kołysankę, która Kasia śpiewała jej jak była malutka, a najlepiej żeby jeszcze dodatkowo zawinąć ją w becik (właściwie teraz można zawinąć już tylko ramionka i brzuszek, bo nóżki i tak wystają). Po pewnym czasie do „robienia dzidzi” dołączył i Łukaszek. I tak „robienie dzidzi” stało się wieczornym rytuałem przed snem. A zapomniałem wspomnieć, że monopol na 'robienie dzidzi' ma Mama.

 


 

  • 2006-05-31

Tydzień sporów trwa :-)
Tym razem, Gabrysia postanowiła wytłumaczyć Łukaszkowi jak poprawnie mówi się "Pszczółka Maja". Gabrysi z miną i tonem mentora "Maaja", a Łukaszek pełen zrozumienia dalej swoje "Ta hmm, Kuka Jaja". Gabrysia coraz bardziej poirytowana pokazuje na siebie i mówi "Baja Maaja".

  • 2006-05-28

W niedzielę, 28 maja podczas gdy Kaczorkowa Mama zajęła się nauką, a Kaczorkowy Tata chwilowo zaszył się w pieleszach salonu, przed telewizorem, Baja i Baj zwędzili ze stołu paczkę Mentosów i po cichutko, w pełnej konspiracji i niesamowitej współpracy, o którą ostatnio bardzo rzadko, zaczęli dzielić się zdobyczą. Problem w tym, że Gabrysia świetnie daje sobie radę z gryzieniem, a Łukaszek trochę gorzej, w efekcie czego po chwili usłyszeliśmy, że Łukaszek się krztusi, a Gaba biega zdenerwowana po pokoju. Musieliśmy szybko podjęć akcję ratunkową i tak Tata interweniował i uratował Baja (m.in. wtykając swój palec bardzo głęboko w gardło Łukaszka), a Mama musiała go potem utulić, uspokoić i wysłuchać narzekań. Żeby mało było atrakcji w tym samym czasie Gaba zaczęła wrzeszczeć przerażona, że za chwilę Tata i jej odbierze 3 dobrze rozgryzione Mentosy...

  • 2006-05-27

W sobotę pojechaliśmy na działkę, spotkać się z Babcią Agnieszką i Dziadkiem Andrzejem. Około godzinna droga, zapowiadała się normalnie... Przez pół drogi Łukaszek odliczał, a może raczej sprawdzał, czy wszyscy są w samochodzie: "Mama, hmm, Tata, hmm, Gaba, hmm, Baj-baj". Jednak w połowie drogi Kaczorki zaczęły się spierać dokąd jedziemy. Łukaszek oznajmił: "Hmm hmm, Baba, hmm hmm", a Gabrysia niezwłocznie go poprawiła "Ne ne Baj-Baj. Baba... Dziadzia...". Popatrzeliśmy z Kasią na siebie i bez słowa wiedzieliśmy o co chodzi. Oboje, po raz 100 tego dnia, byliśmy dumni z tego, jak mądre mamy dzieci :-) Niestety, zachwyt szybko znikł. Gdzieś po jakichś... dziesięciu minutach. Bo ile można słuchać, czy jedziemy tylko do Babci, czy do Babci i Dziadka :-)

  • 2006-05-26

„Kuka Jaja” - tak Łukaszek zaczął mówić na... Pszczółkę Maję :-)

  • 2006-05-15

Wieczorem, po myciu zębów, śpiewamy piosenkę na dobranoc. Zazwyczaj Tata pomaga myć zęby, a potem Kaczorki wołają Mamę i we 3 śpiewamy piosenkę (najpierw Baja, Mama i Tata, a potem Baj, Mama i Tata). Z Gabrysią jest OK - woła Mama"  i już. Z Łukaszkiem do tej pory było podobnie, aż tu nagle, pewnego wieczoru, nie wiadomo dlaczego zaczął wołać inaczej. Najpierw woła „Mama, Mama”, a widząc w drzwiach Mamę dodaje „Babo”. I tak już co wieczór, ku coraz większej rozpaczy Mamy, Łukaszek zamiast „Mama” woła „Mama-Babo”.

  • 2006-05-12

Kaczorki nauczyły się mówić jak mają na drugie imię. Gabrysia pokazując na siebie paluszkiem mówi „Maaja", a Łukaszek dodaje nieśmiało "Kmil".

  • 2006-05-08

„Bi-Bi” to nowe słowo Gabrysi. Przez tydzień trzymała nas w niepewności, pozwalając nam zgadywać, o co jej chodzi. Sprawiało jej to prawdziwą frajdę, a momentami mieliśmy wrażenie, że się z nas śmieje. Teraz już wiemy co to jest, ale nie wypada o tym pisać :-)

 


 

  • 2006-04-26

Radość ze zjeżdżalni trwa nadal – Łukaszek zaraz po przebudzeniu zaczął zjeżdżać, jak mu się już znudziło zjeżdżać to wszedł na zjeżdżalnie i czytał tam książeczkę lub ze zjeżdżalni oglądał „Mini Mini”.

  • 2006-04-25

Wreszcie przyszła paczka ze zjeżdżalnią. Ale było radości i szaleństwa - Łukaszek aż piszczał z radości i zjeżdżał cały wieczór na okrągło. Gabrysia też była zadowolona, ale okazywała to z właściwym sobie, wrodzonym spokojem.

  • 2006-04-19

Gabrysia ma okulary – sama wybrała oprawki i jak na razie dzielnie nosi okulary – jesteśmy z niej bardzo dumni, tylko że zrobiła się jakaś… jakby starsza.

  • 2006-04-14

ponieważ Gabrysia nie mogła poradzić sobie z imieniem brata zdecydowała się nazywać go „po swojemu” – i tak teraz w domu mamy „Baję” i „Baja”.

  • 2006-04-08

Gabrysia i Łukaszek skończyli 2 latka – byli goście, wielki tort w kształcie rybki, świeczki i mnóstwo jedzenia przygotowanego przez Monię.

  • 2006-04-03

Wracając z pracy, zostaliśmy przywitani przez Gabrysię słowami „Kto to? Co to?”. Widząc, że bardzo jesteśmy z niej dumni, postanowiła utrwalić nam swoje najnowsze osiągnięcie powtarzając je na okrągło przez najbliższe pół godziny :-)
Wieczorem jedziemy z wizytą do pani okulistki. Gabrysia jest idealnym dzieckiem do badania, nawet pani doktor nie ukrywała swojego podziwu. Jednakże wyrok zapadł – Gabrysia będzie nosić okulary.

  • 2006-04-02

Jedziemy do ZOO. Pierwszy raz bez wózków. Kto by pomyślał, że główną atrakcją w ZOO może być plac zabaw dla dzieci. Pewne zainteresowanie wzbudzają też zwierzęta, ale najlepiej takie, które potrafimy już nazwać, czyli: BleeBlee (małpka), Łaa (żyrafa), Kaa (rybka), Krii (słoń). Dodatkowo, Łukaszek nauczył się nowego słowa – orzeł.

 


 

  • 2006-03-30

Gabrysia połamała taczkę, a Monice próbowała wmówić, że to Tata i Mama

  • 2006-03-29

Taczka bardzo się przydaje. Gabrysia w ramach pomocy rodzicom, cały czas coś nimi przewozi: z łazienki wysuszoną bieliznę, do kosza zużyte pieluchy - zwłaszcza te śmierdzące, których nikt nie chciał nosić w ręku :-)

  • 2006-03-28

Rodzice wzięli dzień wolny i jedziemy na umówioną wizytę do kardiologa w Instytucie Matki i Dziecka (pomimo nazwy Instytutu Tata też był potrzebny). Jak zwykle dzikie tłumy, tym razem do mierzenia i ważenia - na szczęście pani z recepcji darowała nam pomiary i od razu wysłała nas na IV piętro. Tam znówu tłumy: dzieci z rodzicami, rodziców z obłędem w oczach. Pod gabinetem, o dziwo, nikt się nie przyznaje do bycia ostatnim w kolejce do kardiologa - to się nam jeszcze nie zdążyło - nie ma ŻADNEJ kolejki :-)
Gabrysia bada się jako pierwsza. Tego się nie da opisać! Bez szemrania rozbiera się od pasa w górę (z pomocą Taty), wita się z panią doktor i trzymając prosiaczka (maskotkę) za rękę poddaje się badaniu USG i badaniu echa serca, z zainteresowaniem oglądając wyniki badania na monitorku.
W tym momencie wyczerpany zostaję kredyt szczęścia, beztroski i spokoju… Łukaszek też daje się przebadać, ale dla kogoś przebywającego w gabinecie obok mogłoby się wydawać, że nasz syn jest żywcem obdzierany ze skóry :-(

Po powrocie do domu wstąpiliśmy z krótką wizytą do dziadków. Gabrysia i Łukasz znów dostali prezent! Tym razem łopatkę i taczkę. Jako że taczki bardzo przypominają dziecięcy wózeczek, bardzo przypadły do gustu Gabrysi. Łukaszkowi przypadła łopatka.

  • 2006-03-27

Przed spacerem, Monika poprosiła: „Łukaszku, pilnuj żeby Gabrysia nie jadła śniegu, a ty  Gabrysiu, pilnuj żeby Łukaszek nie jadł kamyczków”. W pewnym momencie Gabrysia znalazła w zacienionym miejscu za domem resztki śniegu, które zaczęła z apetytem zajadać. Łukaszek, jako opiekuńczy braciszek, zaczął od prośby „Gaba ne, Gaba ne”, następnie próbował odciągnąć ją za rękę, a jak to nie poskutkowało, chwilkę pomyślał i zniknął za domem. Po chwili wrócił z grabkami i … mówiąc „Gaba ne” zdzielił ją prosto w nos. Poskutkowało – Gabrysia przestała jeść śnieg i zaczęła płakać.

Łukasz odginał szczebelek w płocie i przez szczelinkę zaglądał do sąsiadów, w wyniku czego szczebelek przycisnął go do płotu. Łukasz czując, że coś go przyciska od razu pomyślał, że to Gabrysia i zaczął wołać „Gaba ne, Gaba ne”. W końcu, gdy z trudem udało mu się wydostać, odwrócił się ze złością, żeby rozprawić się z Gabrysią. Chwilową konsternację wywołał fakt, że Gabrysia przebywała w znacznej odległości od niego, w drugim rogu działki. Pomimo tego Łukaszek szybko pomaszerował w jej kierunku. Musiał ją za karę chociaż popchnąć – przecież ktoś musiał być winien :-)

  • 2006-03-25

Przygotowując się do Kaczorkowych urodzin (!!!) kupiliśmy im samochodziki-jeździki (ewolucyjnie o jeden poziom niżej niż rowerek), dwa, bo z doświadczenia wiemy, że jeden nie wystarczy. Poprzedni samochodzik, po ciągłych bojach, przepychankach, wyrywaniu i wzmożonym użytkowaniu - szybko został... unicestwiony.

Tak więc, wynosząc z garderoby stary, zdezelowany samochodzik, Tata szybko został wyczajony przez "Ja", który natychmiast zapragnął jeździć na swoim 'brum-brum' i nie chciał nawet słyszeć o jego wyrzuceniu.

Chciał, nie chciał - trzeba było złożyć prezenty urodzinowe i przekazać je Kaczorkom. Gaba dostała czerwono-żółtego jeep'a, a Łukaszek zielono-fioletowy wóz policyjny.

To, co nastąpiło potem, przeszło nasze najśmielsze oczekiwania. Kaczorki promieniały, cieszyły się, a przede wszystkim pięknie się bawiły.

Od czasu do czasu podjeżdżały do siebie, jak na komendę zsiadały, przechodziły każde w swoją prawą stronę, oglądały z zaciekawieniem drugi pojazd, po czym znowu jak na "trzy, cztery" wracały, każde do swojego.

Wieczorem, Łukaszek koniecznie chciał opowiedzieć Babci przez telefon, że ma nowy samochód. Wyglądało to mniej więcej tak: do telefonu mówił "Baba, Baba, brum-brum" i paluszkiem pokazywał na samochodzik :-)

  • 2006-03-24

Monia zrobiła Gabie dwa kucyki – Baja była zachwycona swoim wyglądem, a Łukaszek ciągle na nią polował, bo chciał pozbawić ją przynajmniej jednego. Kiedy Monika rozmawiała z Mamą przez telefon, niemalże wyrwała słuchawkę i zaczęła opowiadać (po swojemu) jaka jest piękna i że ma kucyki.

  • 2006-03-23

Zauważyliśmy, że Baja coraz częściej zwraca uwagę na swój wygląd: domaga się układania włosów na szczotkę i ich lakierowania (tak jak Mama), chce być perfumowana (najlepiej tymi perfumami co używa Mama, no w ostateczności może być woda Taty). Uwielbia biżuterię, zwłaszcza wszelkiego rodzaju naszyjniki, wisiorki i korale Mamy.

  • 2006-03-21

Byliśmy na urodzinach Babci, ale jak zwykle Maluchy zrobiły wszystko aby całą uwagę skupić na sobie: najpierw poleciały się przywitać z Dziadkami zanim zdążyliśmy rozpakować kwiatki, które mieli wręczyć Babci, potem jadły przy stole w sposób właściwy dla dzieci w tym wieku, a ich metody nie mogły pozostawić Dziadka obojętnym :-) a potem tańczyły w garażu i podziwiały zapasy Babci w spiżarni.

  • 2006-03-20

Będąc na spóźnionych urodzinach cioci Zuzi, wujkowi Michałowi udało się wreszcie wytłumaczyć Łukaszowi (przynajmniej częściowo), że lepiej na siebie mówić „ja” niż „Hhhmm”. Tak więc teraz mamy w domu „Baję” i „Hhmm”... na zmianę z „Ja”.

  • 2006-03-19

Gaba obraziła się na Łukaszka! Nie wiadomo za co, ale znając naszego syna na pewno miała powód. Długo zastanawiała się jak go ukarać, aż w końcu wpadła na świetny pomysł. Co wieczór pozwalamy Maluchom pobiegać nago i ten moment wykorzystała Gabrysia. Niepostrzeżenie weszła do łóżeczka Łukaszka (od niedawna jest to możliwe z uwagi na wyjmowanie szczebelków w ciągu dnia), przykryła się jego kołderką, zrobiła siusiu (mimo, że 10 minut wcześniej załatwiała się na nocnik), następnie wyszła z łóżeczka Łukaszka, a „ślady swojej obecności” zakryła kołderką. Łukaszek był oburzony w kółko powtarzał: „Gaba, Gaba” i pokazywał na dużo plamę na swoim prześcieradle.

Łukaszek zawsze z wielkim zainteresowaniem obserwuje jak Tata wieczorem popija piwno z puszki (oczywiście spieszymy wyjaśnić, że Kaczorkowy Tata wcale nie pije dużo). Pewnego wieczoru Tata wyją z lodówki piwo, otworzył je, ale ponieważ było za zimne, pozostawił je na kuchennym blacie celem ogrzania. Tymczasem Łukaszek wyczekał moment gdy mama przygotowując kolację na chwilkę spuściła go oka i z szybkością błyskawicy dociągnął krzesło do blatu, wdrapał się na nie, sięgnął po otwartą puszkę i przechylił ją naśladują tatę, w wyniku czego Łukaszek, który był już umyty i przebrany do spania, oblał całego siebie, blat i podłogę, nie mówiąc o tym, że łykną całkiem dużo piwa. W momencie gdy przerażona Mama spojrzała na niego z obłędem w oczach, on spokojnie odstawił puszkę z miną niewiniątka i nieukrywaną satysfakcją czekał na pochwały Taty.

  • 2006-03-18

Wreszcie zrozumieliśmy co nasz syn ma na myśli mówiąc bezustannie „Hhhmm”. Okazało się bowiem, że Łukaszek w ten sposób nazwał siebie.

I tak oto teraz mamy „Baję” i „Hhhmm”.

Poza tym Łukaszek nauczył się również pięknie mówić „dynia”, chociaż z pewnością nie jest to zbyt istotne słowo.

  • 2006-03-11 - 2006-03-18

Rabka. Krótkie zimowe wakacje. Kaczorki wraz z rodzicami spędzają mnóstwo czasu na:

  • spacerach (to podobałoby się Dziadkom),

  • placu zabaw (to najbardziej podobało się Łukaszkowi),

  • karmieniu wiewiórek, czyli tak zwane Bacie-Bacie (to była atrakcja Gaby),

  • wycieczkach, m.in. do Zakopanego (Kaczorkowy Tata był zachwycony - „Zakopane HEJ”),

  • na przejażdżkach kucykiem (Łukaszek pięknie trzymał się w siodle, Gaba płakała jak tylko się do niego zbliżaliśmy),

  • na przejażdżkach saniami, które ciągnął koń i ku uciesze Łukaszka „zanieczyszczał” nam trochę mikroklimat Rabki, ale Maluchom długo to nie przeszkadzało, bo i tak (a może właśnie dlatego) po jakiś 10 minutach zasypiały :-)

  • na przejażdżkach sankami, które jak „konie” ciągnęli rodzice :-)

Udało się nam również skorzystać z uroków kawiarni przy Parku Zdrojowym, co prawda kawę musieliśmy pić na tarasie (w zimę!!!), a Maluchy musieliśmy przekupić frytkami.

Nie udało nam się pojeździć na nartach i łyżwach, bo Kaczorki są jeszcze za małe, ale za rok… :-)

 


 

  • 2006-02-07 
    Kaczorki świętują urodziny Dziadka Włodka. Łukaszek wręczył prezent a Gabrysia kwiatki. Jubilat był w centrum uwagi tylko przez moment, po chwili wszystko wróciło do "normy" i wszyscy skupili się na Kaczorkach :-)
  • 2006-02-05 
    Pojechaliśmy do Milenki - siostrzyczki ciotecznej, na jej czwarte urodziny. Jak zwykle świetnie się bawiliśmy.
  • 2006-02-04 
    Kolejny dzień poszukiwań Gabrysiowej maskotki.
    Tym razem przeszukałem bardzo, bardzo dokładnie ostatnie worki śmieciowe. Niestety z takim samym rezultatem. Podobny efekt dało ponowne sprawdzenie wszystkich zabawek.
    Gabrysia nie wydawała się być przekonana, że jej Bacia, Bacia przeszła jakąś magiczną metamorfozę. Na nic się zdało przekonywanie, że to ta sama wiewiórka, tylko trochę urosła :-)
    Na dodatek, do zawodzenia Gabrysi dołączył się Łukaszek, najwyraźniej stwierdzając, że wspólne wołanie Bacia, Bacia przyśpieszy poszukiwania.
    Wieczorem daliśmy za wygraną. Kasia zamknęła drzwi u dzieciaków i otworzyła okno. Dzieciaki leżały na poduszkach i piły 'wieczorne' mleczko. Ja leżałem koło nich na podłodze. Nagle patrzę, a Bacia, Bacia wystaje spod wielkiej maskotki, różowego szopa pracza "Vanish" od cioci Uli i wujka Pawła. Była wciśnięta między palce jego nogi, tak, że prawie jej nie było widać, a kilkukrotne podnoszenie  szopa do góry nic nie dawało.
    Strasznie się z Kasią ucieszyliśmy, prawie skakaliśmy ze szczęścia.
    Gabrysia przyjęła to z większym spokojem. Wzięła maskotkę do ręki i jadła dalej. Wyglądało to tak, jak by chciała powiedzieć: "Teraz to się na Ciebie gniewam. Nie było Cię prawie dwa dni"......
    Obiecałem sobie, że następnym razem, będę szukać Baci, Baci z odrobinę mniejszym poświęceniem.
  • 2006-02-03 
    Gabrysia znowu zgubiła Bacie. Tym razem na dobre. Monika powiedziała Kasi, że Gabrysia nie chce jeść, spać i cały czas płacze: "Bacia, Bacia". Monika przeczesała cały dom dwa razy... i nic. Wieczorem, wracając z pracy zatrzymaliśmy się w sklepie z zabawkami i kupiliśmy dwie najbardziej wiewiórko-podobne maskotki. Po powrocie do domu, Gabrysia cały czas nadawała swoje "Bacia, Bacia". Przeszukaliśmy ponownie cały dom i... nic. Zajrzałem do kosza i co prawda Baci nie znalazłem ale za to były tam gryzaczek Kaczuszka (Kaakaa) i filiżanka z "kuchni" Gabrysi. W tym momencie wpadliśmy z Kasią w lekkie przerażenie. Po krótkiej "rozmowie" z Łukaszkiem, stwierdziliśmy, że to jego sprawka. Chciał, nie chciał - czego się nie robi dla dziecka - poszedłem do śmietnika, wyjąłem dwa ostatnie worki ze śmieciami i bardzo dokładnie przejrzałem ich zawartość. Niestety, nic nie znalazłem. Może to dla tego, że było ciemno i musiałem szukać przy latarce. Jutro wznowię poszukiwania, przy świetle dziennym!!!
  • 2006-02-01 
    Gabrysia zaczęła mówić o sobie BaaJjaa. Obecnie, jeżeli chcemy, żeby Gabrysia natychmiast zareagowała wystarczy zawołać: "BaaJjaa".

 


 

  • 2006-01-30 
    Po spacerze, Monika stwierdziła, że Gabrysia ma bardzo mokre nogi (śnieg dostał się Gabryni pod kombinezon w wyniku czego całe nóżki miała mokre i zmarznięte). Żeby ją ogrzać Monika przygotowała trochę ciepłej wody i zaczęła moczyć w niej nóżki Gaby. Gabrysia była zachwycona do czasu, gdy Monika zaczęła dolewać cieplejszą wodę – wtedy stwierdziła, że woda jest już za ciepła i zaczęła nerwowo mówić: „Moonia, Moonia – nee, nee”.
  • 2006-01-28 
    Pojechaliśmy z Kaczorkami i dziadkami do wesołego miasteczka w Centrum Handlowym Targówek – dzieciaki miały ubaw po pachy, ledwo mogliśmy za nimi nadążyć :-)
    Wieczorem, wspominaliśmy wakacje na Krecie – usiedliśmy całą czwórką przez komputerem i oglądaliśmy zdjęcia. W pewnym momencie doszliśmy do zdjęć z tawerny w Stavros (tam gdzie kręcili Greka Zorbę), w której za sprawą pomyłki językowej tatusia zamiast jajek sadzonych dostaliśmy smażone bakłażany. Na pomyłce tej skorzystała Gabrysia i mamunia, bo obie uwielbiają bakłażany. Na potwierdzenie swoich preferencji smakowych, w trakcie oglądania zdjęcia, Gabrynia zaczęła mówić „bakłażan” – brzmiało to mniej więcej tak: „Bakłahnahn, bakłahnahn”.
  • 2006-01-25 
    Gabrysia była już bardzo zmęczona i nie mogła się doczekać, kiedy Monika położy ją spać. Drzwi do pokoju dziecięcego były zamknięte, a pokój wietrzył się przed poobiednią drzemką. Zirytowana Gabrysia, stanęła po drzwiami i zaczęła krzyczeć: „Moonia, Moonia – aaaaaa, aaaaaa”
  • 2006-01-23 
    Oglądaliśmy w telewizji rozdanie Telekamer. W pewnym momencie na scenę wyszła Agnieszka Dygant. Łukaszek popatrzył na nas, pokazał palcem na telewizor i powiedział: „Nniiaaniaa!!!”
  • 2006-01-22 
    Gaba obudziła się w nocy i zaczęła płakać. Nie chciała zasnąć do czasu, aż Kasia nie zabrała jej do nas do sypialni. Położyła się w środeczku - między nami, sprawdziła czy obok śpi tata (z radością krzyknęła w taty ucho „TATA”) oraz czy można włączyć Teletubisie (pokazując palcem na telewizor i mówiąc: „Bllee Bllee?”) i … zasnęła.
  • 2006-01-20 
    Gaba przed spaniem zażyczyła sobie (w sposób bardzo zdecydowany) swoją ulubioną maskotkę – BaciaBacia. Przez godzinę szukaliśmy po całym domu, dwa razy przejrzeliśmy wszystkie zabawki. Dopiero po telefonie do Zuzi i Michała okazało się, że… BaciaBacia jest u nich. Gabrysia zostawiła ją tam poprzedniego wieczoru!!!
  • 2006-01-19 
    Gaba pojechała z rodzicami na umówioną wizytę do okulistki – troszkę zezujemy
    , Łukaszek w tym czasie poszedł do dziadków. Gabrysia po powrocie widząc, że nie idziemy od razu do Łukasza i dziadków tylko wchodzimy do domu (na chwilkę) zrobiła kosmiczną awanturę!
  • 2006-01-18 
    u Gaby była Pani Doktor. Krtań lekko ‘zawalona’. Najbliższe parę dni siedzimy w domu :-(
    Łukaszek był niepocieszony, że nie jest w centrum uwagi. Koniec końców, trzeba było obsłuchać Łukaszka stetoskopem – tak na niby.
    Łukaszek poszedł wieczorem z tatą odśnieżać podjazd. Dostał małą łopatkę i bardzo pomagał. W pewnym momencie, najwyraźniej stwierdził, że tata ma większą wydajność, więc zabrał tacie szuflę i oddał swoją łopatkę :-)
  • 2006-01-17 
    Kaczorki zaczęły podskakiwać. Gabinia podskakuje na obu nóżkach, Łukaszek na jednej.
  • 2006-01-16 
    Gaba zasnęła na nocniku :-)
  • 2006-01-11 
    Łukasz wołając Gabrysię, troszkę zmienił jej imię, i krzyczy: "BaaGaa, BaaGaa"!
  • 2006-01-08 
    Ryczący lew z MGM wywołuje w domu prawdziwe przerażenie, a u Gabrysi dosłownie histerię

 


 

  • 2005 grudzień
    W pewnym momencie, Łukasz zaczął mówić:
    "kukuła, kukuła, kukuła". Po jakimś czasie było:
    "kukuła, kukuła, kuła" i w końcu "kukuła, kuła, kuła".
    Aż zostało samo "kuła, kuła".
    W pewnym momencie przeraziliśmy się, że może Łukasz przeklina...
    Przyszły Święta i wszystko się wyjaśniło!
    "Kuła" to... po prostu Mikołaj :-)
    Ale jedno wciąż nie daje nam spokoju. Dlaczego na pytanie:
    "Łukaszku, co robi Mikołaj?" pada odpowiedź:
    "Kuła, kuała"...
  • 2005 grudzieńeń
    Gaba słysząc, że na wiewiórkę woła się "basia, basia" też chciała wołać... i wyszło "bacia, bacia".
    I tak zostało. Teraz ulubionym zwierzątkiem Gabryni jest "bacia, bacia".

 


 

  • 2005-11-26 długo obiecywana wizyta u Dzidzi
    poznajemy Martunię
  • 2005-11-24 z bałwana została tylko ‘głowa’ :)
    Dziadkowie kupili Kaczorkom nowe zimowe buty, z niebieskimi i żółtymi dodatkami
    oczywiście jest afera – każdy chce mieć żółte!!!

 


 

  • 2005-11-22 pierwszy ‘widoczny’ śnieg
    śnieżki i lepienie bałwana

 


 

  • 2005-04-08 Pierwsze Urodziny i pierwszy spacer na dworze… na własnych nóżkach

 


 

  • 2005-03-24 Tata znalazł w Internecie stronę Shnappi’ego…
    teraz będziemy słuchać piosenkę małego krokodylka na okrągło :)
  • 2005-03-22 Tata znalazł w Internecie stronę Mini Mini
    i ściągnął piosenkę z Misia Uszatka ;)
  • 2005-03-22 pierwszy raz zjedliśmy parówki, właściwie jedną na spółkę… i to na dodatek zmiksowaną ;)
    ale ile było zabawy, jadło raz jedno, raz drugie, koniecznie przeplatane krótkim spacerkiem – a paróweczka po całej kuchnii :-)

 


 

  • 2004-04-08 urodziny Gabrysi i Łukaszka

 

| Strona Główna     | Galerie     | Filmy     | Info     | Aktualności     | Aktualizacje     | Księga Gości     | Kontakt     | Zaprzyjaźnione Strony

                                                                                                                         zamknij okno  /  close the window